Art of Murder: Karty Przeznaczenia - zapowiedź
Dodane przez mertruve dnia 29.01.2010 21:54

City Interactive wyrósł na prawdziwego giganta polskiego przemysłu gier przygodowych. Trochę martwi jego dominacja, ale u nas to normalne. Kiedyś mieliśmy Metropolis, teraz niepodzielnie rządy sprawuje właśnie CI. Widać, że twórcy skupiają się na przygodówkach, bo ich inne tytuły, jak gry FPP, nie za bardzo mają się czym pochwalić. No, może poza liniowością, wtórnością i małą oryginalnością.



Co nie znaczy, że same gry przygodowe od CI nie są wtórne. Twórcy skupili się na dwóch seriach. Ważniejszą z nich, tą, która przechodzi największe metamorfozy jest Art of Murder. Wtrącając jednak małą dygresję, muszę zauważyć, że największą metamorfozę przeszła jednak Chronicles of Mystery. Ze średniaka zrobiła się solidna przygodówka. Wracając do tematu, za niedługo ma zostać wydana trzecia już część przygód agentki Nicole Bonnet. Dla tych, którzy nie wiedzą kto to jest (są tutaj tacy?), przypominam, że jest to agentka, która w pierwszej części była początkującym pracownikiem FBI, po stracie partnera. Od tego czasu staje się coraz lepsza,
a jej śledztwa coraz mroczniejsze. Najnowsze ma dotyczyć psychopaty, zostawiającego karty na miejscu zbrodni. Akcja rozpoczyna się w momencie gdy dostajemy tajemniczą przesyłkę, a w niej łamigłówkę. Zmusza nas ona do niezłego nagimnastykowania się, a w końcu kieruje aż do opuszczonego kina. Tam stajemy się świadkami makabrycznych scen. Nadawcą okazuje się morderca. Co ciekawe, skąd tyle o nas wie? I czemu interesuje się Nicole Bonnet?





To tyle ile możemy dowiedzieć się o fabule. Oprócz tego otrzymujemy garść faktów, które utwierdzają nas w przekonaniu, że dostaniemy tę samą Sztukę Zbrodni, którą tak lubimy. Zastanawiające jest jednak to, że właściwie wszystko, co zostało wspomniane, już było. Zarówno analizowanie materiałów dowodowych, które już w drugiej części, szczególnie na początku, odgrywało ważną rolę. Rozmawianie z ludźmi, zbieranie przedmiotów
i rozwiązywanie zagadek nie warto wspominać, bo to standard w klasycznych przygodówkach point’n’click. Warto się jednak przyjrzeć trailerom, zaprezentowanym przez twórców, jak i screenom. Nie wspominając już o niemieckojęzycznym (niestety!) demie.
Z tych pierwszych widać postępy jakie poczynili. Filmiki są coraz lepsze. Szczególnie jeżeli patrzeć na to z perspektywy pierwszej części. Widać również coraz cięższy i mroczniejszy klimat. Coraz bliżej Sztuce Zbrodni do sławetnego Still Life, na którym twórcy – choć nie przyznają – na pewno się wzorowali i wzorują dalej. Co do screenów. Widać poprawę modeli postaci, co cieszy. Inaczej ma się sprawa z interfejsem. Mamy do czynienia ciągle z tym samym, starym interfejsem, który tak przypadł do gustu. W nasze łapki zostaną dalej oddane podpowiedzi w stylu ikon znaku zapytania na przedmiotach, których można użyć albo wziąć. Patrząc na wykonanie lokacji, powinien pojawić się na twarzy uśmiech. O ile do postaci i ich animacji potrafiłem mieć zastrzeżenia, tak do lokacji już żadnych. Widać, że panowie z City Interactive znają się na projektowaniu pomieszczeń i miejsc. Gorzej, że czasami przypominają one odwiedzone już wcześniej miejsca. Na szczęście w dostępnych screenach AOM3 tego nie zauważyłem. Jak zwykle dostępne będzie wiele lokacji. Miejmy tylko nadzieję, że tym razem autorzy nie rzucą nas w inne miejsce niż USA. Był to główny problem serii, który nie utrzymywał tempa narracji i braki logiczne w fabule łatał przeróżnymi, często egzotycznymi, miejscami. Grając w demo mamy jednak wrażenie, że większość akcji będzie się toczyć w Nowym Jorku. Jest to dobre rozwiązanie, bo już pierwsze lokacje, czyli opuszczone kino, potrafią zrobić ogromne wrażenie. I tak dochodzimy do sedna, czyli do klimatu. Nie wiem na ile mogę oceniać, ale wydaje mi się, że będziemy mieli do czynienia z najpoważniejszą i najmroczniejszą częścią cyklu, która do tego będzie w jakiś sposób nawiązywała do poprzednich części. Widać to w pewnym filmiku. Najważniejsze jednak, że przez ten krótki moment, w który mogłem zagrać, nie znalazłem dziur fabularnych i dziwnych przeskoków. Wszystko co po sobie nastawało, zdawało się bardzo logiczne. Pod tym względem AOM3 przypomina najlepsze zachodnie produkcje. Wiele razy miałem już zastrzeżenia do CI, że w ich gry gra się bez emocji, skacząc z lokacji do lokacji, czasami totalnie bez ładu i składu, a co gorsza, ochoty na to. Tym razem demko, chociaż niemieckojęzyczne (a fanem tego języka nie jestem) wbiło mnie w fotel. Wciągało bardzo i nie mogłem się doczekać co będzie dalej. Mroczne, ciemne zaułki, nieoświetlone pomieszczenia, muzyka i wszędobylska atmosfera grozy, sprawiły, że nie raz serce zabiło mi mocniej. Ostatni raz czułem się tak przy pierwszym Still Lifie! I pojawiło się to czego brakowało tak bardzo w poprzednich częściach, choć w dwójce może trochę mniej, klimat grozy. Szczególnie polecam salę kinową, gdzie za pomocą latarki szukamy wśród pustych krzeseł śladów. Adrenalina gwarantowana!





Żeby tak nie słodzić, napiszę co mnie martwi, a co zapewne znajdzie potwierdzenie w wersji ostatecznej. Art of Murder 3 za bardzo przypomina mi poprzednie części. Widać, że twórcy starali się wycisnąć z silnika ile się da i gra jest przez to coraz ładniejsza. Modele postaci także są lepsze, chociaż ich animacja dalej pozostawia wiele do życzenia. Mnie osobiście martwi wtórność. Grając w demko trójki miałem wrażenie, że gram w dwójkę. Albo
w wydane niedawno Drzewo Życia, choć w mroczniejszej oprawie. Grafika jest bliźniaczo podobna. Może warto by było zainwestować w nowe technologie? Chociaż jak już pisałem
w recenzji Drzewa Życia, może jest w tym jakaś metoda?
Innym mankamentem będą dialogi. Za mało opcji do wyboru, a za dużo automatycznych rozmów. Nasz wpływ na nie, jak widać, będzie niewielki. A szkoda, bo rozmowy to jedna
z najważniejszych cech gier przygodowych. Każdy fan Najdłuższej Podróży wie o tym – wszak tam dialogów mieliśmy aż nadto. Cieszy za to poprawa lokacji i modeli postaci.
Podsumowując, Art of Murder: Karty Przeznaczenia mogą być tym czym w oryginale
i zamierzeniu, a także wizji twórców miała być seria Art of Murder. Grą mroczną, ciężką, pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji z logiczną fabułą, ciekawymi postaciami i przede wszystkim – zagadkami. Widać to po trailerach, potwierdza to także demo. Miejmy jednocześnie nadzieje, że gra nie będzie aż nadto przypominała poprzednich części
i w decydujących momentach nie zwolni tempa na rzecz wymysłów pokroju rodzinnej klątwy. Jeśli tylko pełna wersja będzie tak ekscytująca jak wersja próbna, to dostaniemy jedną
z najlepszych gier tego roku i najlepszą jaką do tej pory stworzyło City Interactive. Tego sobie i wam życzę.



Autor: mertruve