5 października 1865 roku nikt, kto usłyszał to co ogłosił prezes Klubu Broni, nie miał wątpliwości, że będzie to najbardziej doniosłe wydarzenie w dziejach Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Po posiedzeniu Klubu Broni, wiara i entuzjazm dodawała sił wszystkim chcącym wziąć udział w realizacji projektu na światową skalę. Trzech śmiałków: Impey Barbicane, prezes Klubu Broni, kapitan Nicholl, specjalista od opancerzenia (swoją drogą rywal Barbicane’a) i francuski podróżnik Michel Ardan, wyrusza w podróż na Księżyc. Pionierski i niebezpieczny wyczyn miał przysporzyć chwały tym niezłomnym i odważnym ludziom, oraz odbić się szerokim echem w świecie nauki. Księżyc - jedyny naturalny satelita Ziemi, wydawałoby się pusty, szary i nie nadający się do zamieszkania, lecz zarazem fascynujący i intrygujący. W dodatku wciąż zwrócony do naszej planety tą samą stroną. A co jest po tej drugiej, niewidocznej z Ziemi stronie? Niewątpliwie należy wysilić się nieco, by rozwiązać zagadkę tego ciała niebieskiego. I to było zadaniem podróżników, a teraz zostało pozostawione Nam.
Twórcy ze studia Kheops sięgnęli do opowieści Juliusza Verne’a: ‘Z Ziemi na Księżyc’ i ‘Wokół Księżyca’. Luźno traktując jej fabułę i puszczając wodze przygodówkowej fantazji, stworzyli niezwykle ciekawą i interesującą grę. Tak samo jak wcześniej ‘Powrót na tajemniczą wyspę’ - adaptację innej książki francuskiego autora-wizjonera.
Jesteście chętni na podróż w nieznane?
Zapraszam.
Fabuła
Splot wydarzeń, których nie chcę tu opisywać, aby nie psuć Wam przygody, sprawia że zostajemy sami na pokładzie kapsuły i, nie bez kłopotów, udaje się wylądować na powierzchni Księżyca. Nasz satelita wita nas świeżym powiewem ożywczego powietrza. Skąd tlen i azot w tutejszej atmosferze, zapytacie się pewnie. A no stąd, że rosną tu dziwnego typu, agresywne rośliny. Z jakiego powodu one tu rosną? Wyrosły same czy ktoś je posadził? A jeśli posadził, to co to za cywilizacja, o której nic nie wiadomo na Ziemi?
Na te i na inne pytania zostaną nam udzielone odpowiedzi w grze o rewelacyjnie poprowadzonej, choć lekko naciąganej fabule (jak w większości opowieści science-fiction). Ot historyjka lekka, łatwa i przyjemna (czego nie można powiedzieć o zagadkach, ale o tym za chwilę). Do tego niepowtarzalna i klimatyczna, sami zobaczycie o co mi chodzi.
Wspomniałem kilka zdań wcześniej o tym, że zostajemy sami w kapsule i lądujemy na Księżycu. Uważny czytelnik wypatrzy zapewne błąd w treści recenzji. Nic podobnego, jako Michel Ardan musimy sami kontynuować zadanie zbadania Księżyca. Postać podróżnika jest bardzo sympatyczna i przekonywująca. Jego odpowiednik w powieści jest równie roztargniony co inteligentny, dlatego łatwo nawiązuje się kontakt z tym bohaterem, a późniejsze przygody są miłą rozrywką.
Co do postaci, to mało jest osób (jeśli można tak powiedzieć), z którymi można porozmawiać. Pomimo, że jest niewiele dialogów, są to bardzo interesujące konwersacje i jeśli napisałem, że opowieść może wydawać się lekko naciągana, to pokierowanie fabuły jest znakomite. Wyraża się to przede wszystkim w dialogach i historiach jakie poznamy o Księżycu i naszej planecie, a zwłaszcza o kontaktach w przeszłości między cywilizacjami Selenitów i Ziemian.
Zagadki
Już na samym początku rozgrywki, no może po chwili, przywita nas czasówka. Spotkamy się tu z tego rodzaju elementem gry dość często. Jednak czasówki są rewelacyjnie wkomponowane w akcję, dobrze rozłożone i niezbyt trudne oraz oczywiście istnieje możliwość bezpośredniego poprawienia swojego wyniku, tak więc nie ma się co obawiać. Nie zabraknie także zręcznościówek. Lecz będą to tylko momenty, kiedy należy w odpowiednim momencie nadusić LPM. Jeśli coś jednak nie wyjdzie (na przykład zginiemy), system od razu przerzuci nas do chwili tuż przed tym zdarzeniem i będziemy mogli próbować dalej. Do dyspozycji mamy rozbudowany system łączenia i używania przedmiotów. Znamy to chociażby z ‘Powrotu na tajemniczą wyspę’. Jeśli chodzi o inne zagadki czekające na nas w grze, to spotkamy się z różnego typu zabawą kolorami (sadzonki roślin, tworzenie wywarów itp.); liczenie wraz z używaniem geometrii i poznawanie ideogramów będzie elementem nauki języka Selenitów i ich sposobu liczenia. Znajdziemy tu także układanki, zagadki dźwiękowe, czasówki, przelewanie cieczy itp. Jednym słowem, czeka na nas ogromny arsenał zagadek, łamigłówek i użytkowania przedmiotów. Poziom trudności jest bardzo zróżnicowany, nad niektórymi rozwiązaniami trzeba będzie naprawdę mocno pogłówkować, kartka papieru i ołówek przydadzą się nie raz. Sporo zagadek można rozwiązać na kilka sposobów, warto więc trochę poeksperymentować.
Grafika
Graficznie gra przedstawia się bardzo dobrze. Wszystko jest przedstawione w dwuwymiarze, który świetnie się sprawdza w tego rodzaju prowadzeniu rozgrywki, czyli poruszaniu się z jednego miejsca do drugiego tzw. skokami. Szczegóły są wyraźne i dopracowane, niezwykła jest choćby pomysłowość przedstawienia zagadek związanych z kolorami roślin. Choć nawet daltoniści powinni sobie z tym poradzić, bo roślinki są podpisane, to jednak rozróżnianie barw jest w tym wypadku wskazane i ważne. Cut-scenki także wyglądają wyśmienicie. Zrobiono je w postaci komiksu w kolorze sepi i poczuć się można jak w niemym kinie. Głos lektora wyjaśnia co się dzieje, urozmaicone to jest dźwiękami i dobrze razem współgra.
Muzyka
Tak jak obraz jest dostosowany do epoki, w jakiej udajemy się w podróż, tak samo i ścieżka dźwiękowa przypomina nam czasy XIX wieku. Nastrój jest odczuwalny, zwłaszcza kiedy znajdziemy się na powierzchni Księżyca. Niepowtarzalne i ‘nieziemskie’ dźwięki przywitają nasze uszy i będą zadowalać nas przez całą rozgrywkę. Muzyka jest świetnie dobrana i buduje napięcie kiedy trzeba, a powiem, że kilka razy podnosi się poziom adrenaliny. Wspomniałem wcześniej o wykorzystaniu dźwięków w zagadkach. Otóż spotkamy się z pewnego rodzaju łamigłówką dźwiękową, gdzie potrzebna będzie dobra pamięć i wyczulone ucho (tzw. słuch muzyczny). Ktoś, kto lubi muzykę organową, na pewno będzie zadowolony z możliwości zagrania na księżycowych organach.
Interfejs
Sposób prowadzenia bohatera, wygląd i używanie przechowalni podobny jest jak we wspomnianym ‘Powrocie…’. Tak więc niespodzianek nie będzie. Świat, tzn. Księżyc, widzimy oczami bohatera, w interakcje wchodzimy za pośrednictwem myszki, czyli widocznej na ekranie łapki. Nasz ‘składzik’ wygląda identycznie. Można używać (prawie) do woli przedmiotów w celu uzyskania rozwiązania problemu. Jest tylko kilka funkcji w ekwipunku i w sposobie poruszania się i interakcji, więc można śmiało powiedzieć, że interfejs jest intuicyjny. Nie stwarza kłopotu, a na dodatek wszystko jest klimatyczne: tła, barwy i mechaniczne dźwięki w ‘przechowalni’ oraz sama łapka ‘kierująca’ bohaterem. Jeśli chodzi o sposób poruszania się w grze, mamy tu użyty sposób węzłowy - tak samo jak w ‘Powrocie…’ zatrzymujemy się w uprzednio przez twórców wyznaczonych miejscach, gdzie należy rozejrzeć się i pomyśleć, a rozwiązanie na pewno znajdzie się samo, kiedy tylko odpowiednio długo albo mocno (czasem jedno i drugie) pogłówkujemy. Również w tej grze zastosowano system punktowy. W tym wypadku twórcy zaproponowali podejście, według mnie, proste w przekazie. Nazwali to: ‘wskaźnikiem inteligencji’. Jeśli ktoś myśli 'w dobrą stronę' i odpowiednio wcześnie wykonuje daną czynność (ubiega myśli Selenitów) można powiedzieć, że jest bystry jak… no… jest dobry w te klocki, przyznawane są punkty. Stracić ich niemożna, tylko zyskiwać. Za wykonywanie odpowiednich czynności (patrz rozwiązywanie zagadek) suma punktów się zwiększa, co potrzebne jest np. do zdobycia kolejnych kluczy dostępu.
Polonizacja
Wersja przeze mnie recenzowana to kinówka. Więc sami już się domyślacie, co teraz będę komentować. No pewnie… napisy i podpisy. Powiem tylko tyle, że tłumacze spisali się na medal. Translacja nad wyraz udana, wszystko pojawia się w odpowiednim tempie, jeśli jakieś błędy się pojawią, są to raczej sporadyczne nieścisłości i nie rażą wcale.
Słowem zakończenia
Pochwalić trzeba twórców tego tytułu za pomysłowość, stworzyli oni świetną, choć luźną, adaptację książki. Oryginał czyta się bardzo dobrze, równie dobrze się gra. Jednak ktoś, kto powieści nie czytał, powinien sobie znakomicie poradzić. Plusem jest to, iż po prostu nie zerżnięto pomysłu w całości z pierwowzoru i za to przyznaję grze (w warstwie fabularnej) najwyższą ocenę. Omawiając ‘Podróż…’, wspomniałem kilka razy o podobieństwach do ‘Powrotu na tajemniczą wyspę’. Powiem więcej, obie gry są niemal bliźniaczo podobne. Kolejna rzecz, która łączy te tytuły, to towarzysz gry. W 'Powrocie' była nim małpka Jep, natomiast tutaj mamy... księżycowego pomocnika - małego owada, który w pewnym momencie ujawnia się nam i podpowiada w ważnych sprawach.
'Podróż na Księżyc' ma swój niepowtarzalny urok i klimat, który mnie urzekł. Trudno doszukać się tu jakichś wad, dlatego dałem jej maksymalną ilość punktów. Gdyż dawno nie spotkałem się z tak dobrą grą, gdzie wątki fabularne są tak ciekawe, a zagadki tak wciągające i interesujące. Gdyby J. Verne miał pisać dodatek do swej książki, to myślę, że nie powstydziłby się takiego urozmaicenia. Niech to będzie rekomendacją z mojej strony.
10 | PLUSY: rewelacyjnie poprowadzona historia (od początku do końca) + świetne komiksowe cutscenki + "nieziemski" nastrój i klimat + zagadki + muzyka i dźwięki + tłumaczenie + gra na lunarnych organach |
MINUSY: mało postaci do rozmowy - dużo liczenia i rachunków (jak dla mnie minus) |
autor: telipinus