Długo zastanawiałam się nad tym czy napisać ten tekst. Na szczęście (bądź nieszczęście:) ) redaktorski obowiązek, który zakiełkował w mej głowie, :P zmusza mnie do poświęcenia chwili i popełnienia tego tekstu. Nie będzie to, w pełni tego słowa znaczeniu, recenzja, ale raczej krótki i bardzo subiektywny artykuł.
Zdarza się czasem tak, że o nabyciu gry decyduje przypadek. Tak też było tym razem. Pewnego pięknego dnia znajdując się, całkiem niespodziewanie, w pobliżu salonu medialnego i przeglądając znajdujące się tam wśród działu przygodówek tytuły, natrafiłam na małe brązowe pudełko z rysunkiem dwóch nieznajomych twarzy. Nie zdarza mi się zazwyczaj nabywać gier, o których nie czytałam, ba!, nawet nie słyszałam. Tym jednak razem po przeczytaniu cech gry i obejrzeniu znajdujących się z tyłu pudełka kilku ładnych screenów, w końcu wygrzebałam z kieszeni drobne w celu uzbierania całej, niesamowicie wysokiej kwoty - dwudziestu złotych.
I oto mam. Po powrocie postanowiłam więc nadrobić zaległości i znaleźć kilka recenzji lub opisów, zaczynając od strony głównej serialu „Blood Ties”. Po chwili przypomniałam sobie, gdzie już widziałam ten tytuł – serial o młodej prywatnej detektywce i jej pomocniku - wampirze - już po jednym odcinku zdołał mnie zniechęcić ogromem ociekającego z każdego elementu… kiczu. Strona główna serialu nie dostarczyła mi jednak odpowiednich informacji – podobnież nie znalazłam nic na braincollege. Czas poszukać więc w mniej oficjalnych źródłach. Nietrudno domyślić się, że polskich tekstów nie znalazłam, natomiast te w języku angielskim, do których udało mi się dotrzeć, o grze wypowiadały się raczej pochlebnie, a oceny przewyższały 50% w różnych skalach. Nie dziwi więc fakt, że do tytułu podeszłam równie optymistycznie i… strasznie się zawiodłam.

I tu nadchodzi czas na moje trzy grosze, które każą rozprawić się z kilkoma zagadnieniami, które znalazłam na opakowaniu, a także tymi w różnych opisach.
Cytat za polskim wydawcą – City Interactive:
- Przed Tobą długie godziny śledztwa w pięknych i niepowtarzalnych lokacjach
- Poznaj unikalnych bohaterów i rozwiąż dziesiątki wymagających zagadek.
Nieprawdziwe informacje pojawiają się w obu tych, choć i tak ogólnikowych, stwierdzeniach.
Piękne i niepowtarzalne lokacje:
W grze przyjdzie poruszać się po dokładnie 9 lokacjach, zrobionych w 2D i oglądanych z perspektywy pierwszej osoby, które w każdej ze „spraw” są te same i wyglądają… tak samo. Co jeszcze ciekawsze, nawet elementy znajdujące się w nich, są… po prostu najzwyczajniej w świecie przekopiowane.
Unikalni bohaterowie
Tak? To ciekawa teza. Zupełnie pozbawiono grę lektorów, a jako podkład słyszymy czasem kroki lub pstryknięcie aparatu – łaaaał, naprawdę świetnie. Bohaterowie? Tych nie poznajemy w ogóle – nie dowiadujemy się nic o bohaterach głównych, a o zaginionych podejrzanych dostajemy kartkę z jednym zdaniem o tym, ile mają lat, co w życiu robią i jak są w sprawę mega-super-ekstra-tajemnego-złego klubu Azazela zaangażowani.
Jedna z tych informacji zgadza się, a i owszem, nawet w 50%(!)…
Trenuj swoją spostrzegawczość poszukując ukrytych przedmiotów!
…A mianowicie poszukujemy ukrytych przedmiotów! Po rozpoczęciu sprawy dowiadujemy się, jaka jest ich liczba oraz dostajemy zaznaczone na mapie lokacje, do których, w tych poszukiwaniach, musimy zajrzeć. Po „znalezieniu” się w tym konkretnym miejscu, po lewej, pojawia się długa lista rzeczy – potencjalnie dowodów, a tak naprawdę często rzeczy kompletnie bezsensownych, zapewne wyśmianych przez techników z CSI – które niezbędne są do ukończenia sprawy. Naszym zadaniem jest więc kliknięcie na przedmiot, aby skreślić go z listy. Czy dzięki tym dowodom nasze śledztwo rozszerza się np. do ich analizy w laboratorium? Ależ nie! „Zebranie” dowodów… kończy sprawę i zaczyna się kolejna, w której jest może jedna lokacja więcej i trochę więcej przedmiotów do zebrania!
Czy wymaga spostrzegawczości? Może trochę. O ile latarki, przedmioty łatwo zauważyć, to wśród tychże przedmiotów znajdują się też nazwy, np. „gwiazda”, i znaleźć trzeba nie tyle samą gwiazdę, co jej symbol, rysunek: np. obrazek z gwiazdą, łyżeczkę z rączką w kształcie gwiazdy. But don’t worry – żeby nie było za trudno, istnieje system podpowiedzi… po prostu pokazujący miejsce ukrycia jednej rzeczy z listy. Pisanie solucji do tego tytułu jest naprawdę niepotrzebne, każdy sobie poradzi:)

Do tego, mimo ograniczonej ilości tekstu, w spolszczeniu i tak popełniono błędy, polegające przede wszystkim na nie sprawdzeniu kontekstu – dzwonek hotelowy nazywa się tu „dzwonem” itp.
Szkoda zatem, że z obiecanych: śledztwa, zagadek, bohaterów i przeszukiwań, dostajemy tylko poszukiwania.
Czy jest to zatem po prostu źle zaklasyfikowana (jako przygodówka) gra typu hidden objects na długie nudne przerwy w pracy?
Również nie bardzo. Choć rzeczywiście jest to hidden objects – szuka się tu przedmiotów, a jedynym wstępem jest kilka slajdów o tej słabej i śmiesznej historii, to nie na długie nudne przerwy, w których np. od biurka może oderwać Cię szef, a Ty nawet nie zdążysz włączyć pauzy – otóż dodatkowo gra jest… na czas. Nie udało mi się go przekroczyć i nawet ostatnia plansza pozostawi 20 minut, ale jednak nacisk na gracza istnieje i gra nie jest już tak odprężająca.
„Blood Ties” po angielsku, znajduje się w internecie w wersji trial, więc jak ktoś rzeczywiście chce, to może za darmo pobawić się w ten tytuł przez godzinę, bo takie jest ograniczenie wersji próbnej. W sieci można jednak znaleźć mnóstwo gier typu hidden objects, które dodatkowo posiadają proste zagadki w stylu: naciśnij światła w odpowiedniej kolejności, a wysunie się szufladka.
Podsumowanie można zawrzeć w jednym, krótkim zdaniu: polską płatną wersję brać, jak dają, a kupowanie - naprawdę się nie opłaca.
plusy | minusy | ocena |
+ szukanie ukrytych obiektów | - wszystko inne - nie nazywać mi tego przygodówką! | 2 |
autorka: Madzius888