AZ MUSIC PREZENTUJE:
TSA - TSA
SKŁAD:
Marek Kapłon – perkusja
Stefan Machel – gitara
Janusz Niekrasz – bas
Andrzej Nowak – gitara
Marek Piekarczyk – wokal
PLAYLISTA: ( numer utworu, nazwa, autor słów/autor muzyki, czas trwania)
1.Wysokie Sfery (J. Rzehak, M.Piekarczyk / S.Machel, M. Piekarczyk) 5:16
2.Ludzie Jak Dynie (A.Jakubowicz / A.Nowak) 3:45
3.Nocny Sabat ( J. Rzehak / A. Nowak, M. Piekarczyk) 3:04
4.Trzy Zapałki (J. Prevert, tłumaczenie – Konstanty Ildefons Gałczyński / A.Nowak, M. Piekarczyk) 5:10
5.Na Co Cię Stać ( J. Rzehak / S. Machel) 4:16
6.Jeden Kroczek ( J. Rzehak, M. Piekarczyk/ S. Machel) 4:23
7.Twoje Sumienie ( J. Rzehak, M. Piekarczyk/ J. Niekrasz, M. Piekarczyk) 3:41
8.Bez Podtekstów ( J. Rzehak , M. Piekarczyk/ A. Nowak) 4:59
BONUS:
9.Mass Media ( J. Rzehak / S.Machel, M. Piekarczyk) 3:56
10.Wpadka ( J. Rzehak / A. Nowak, M. Piekarczyk) 3:15
WSTĘP: Oto wita Was Stolica Polskiej Piosenki, gdzie tylko najbardziej ambitną muzykę się gra, a Opolski Festiwal jest wydarzeniem na skalę światową! Co prawda, nigdy nie wystąpili u nas King Crimson, ale za to możemy się poszczycić wielokrotnymi występami takich gwiazd, jak Mandaryna, albo Ich Troje........ (Koniec Wstępu)
Taaa.... rzeczywiście, wspaniałe to osiągnięcia. Nie wiem czemu, ale Festiwal w Opolu, który kiedyś rzeczywiście był wydarzeniem muzycznym, gdzie grano dobrą muzykę, wykonywaną nie tylko przez rodaków, ale także przez zaproszonych gości z zagranicy, w latach 90 zmienił się w imprezę disco polo. Te różowe, dyskotekowe światła, walące widzów po oczach, te półnagie tancerki, które organizator wrzuca na siłę do programu, by podrygiwały w takt najróżniejszych pioseneczek, w końcu słaby humor prowadzących..... Co się stało? I czemu repertuar Festiwalu Opolskiego jest taki... miałki? Co to w ogóle ma być?
Nie to, żebym miał coś do muzyki pop, czy hip hop, które to dwa gatunki tak się gloryfikuje na naszym festiwalu. Nic do nich nie mam – każdy ma prawo słuchać takiej muzyki, jaka mu się podoba, lecz każdy chyba mi przyzna rację, że taki „dwugatunizm” robi się już po prostu... nudny. Widzieliście tam występ rockowych kapel? A ma być to przecież impreza dla wszystkich fanów muzyki, nie tylko dla ziomów z Warszawy, czy zmęczonych całonocną harówką biznesmenów z Poznania. A najbardziej zastanawiające jest to, że na opolskim festiwalu ani razu nie wystąpił zespół TSA.....
W gruncie rzeczy nie powinno to dziwić, chłopaki są prekursorami polskiego hard rocka i „czadowali” na początku lat 80. Takie zespoły nie mają wstępu na nasz festiwal..... ale chociaż ze względu na pochodzenie, chociaż raz powinni się tam pojawić.... No bo kapela ta pochodzi z Opola i jest chyba najbardziej znaną, opolską grupą (poza Paprika Korps, ale oni grają reagge). I jednym z najbardziej zasłużonych dla polskiej muzyki zespołów.
Rozpoczęli karierę w 1979 roku, kiedy, jeszcze jako instrumentalny kwartet, zdobyli dużą popularność i uznanie. A po włączeniu do zespołu Marka Piekarczyka, wokalisty obdarzonego potężnym głosem, stali się ikoną hard rocka i to doprowadziło do wydania pierwszej ich płyty, pt. LIVE (1983). Była to, jak łatwo się domyślić, koncertówka. A już miesiąc później pojawiła się ich pierwsza płyta studyjna, zatytułowana po prostu TSA, która właśnie stała się obiektem mej recenzji....
TSA to hard rockowe granie, o wysokim warsztacie technicznym (te solówy gitarowe!) ale jednak z pewnym luzem. Bliżej im do Led Zeppelin, niźli do Black Sabbath..... Nawet brzmienie wioseł gitarzystów przypomina trochę gitarę Mistrza Page'a. Zresztą sam Piekarczyk nie ukrywa swojej fascynacji Led Zeppelin. Czasami jednak... TSA ociera się o balladę. Bo takie Trzy Zapałki – piosenka niesamowita, z genialną melodyką i wspaniałym klimatem. Co ciekawe, przypomina mi ona strasznie
Since I'v Been Loving You Ołowianego Sterowca. Nie podejrzewam jednak tak dobrego zespołu jak TSA o plagiatorstwo! Raczej można tu zauważyć, jaką inspiracją dla opolskiej grupy był zespół z Wysp Brytyjskich.....
Wokal Marka Piekarczyka jest rockowy, ostry, widać, że facet ma dobre warunki głosowe. Bardzo często wchodzi też na wysokie rejestry (ukłony w stronę Roberta Planta). Kiedy jednak trzeba, potrafi także zaśpiewać nastrojowo, z bólem w głosie (Trzy Zapałki). Najfajniej jednak wypada w "chóralnych" zaśpiewach (Ludzie Jak Dynie).
Jeśli chodzi o teksty, to są one w większości autorstwa managera grupy, pana Rzehaka. Nie są to jakieś głębokie psychologiczne analizy, nie spodziewajcie się także metafizyki. Są bardziej, hm... punkowe. Są to obserwacje (i krytyka) dotyczące zastanej rzeczywistości (Wysokie Sfery), lub zręcznie przeszmuglowany bunt przeciw ówczesnej władzy (Nocny Sabat).
Na koniec mała uwaga. Bardzo dobrze, jak na tamtejsze polskie warunki nagraniowe, wypadła perkusja. Widać to szczególnie na tle dwóch bonusowych kawałków (Wpadka, Mass Media), które zostały zarejestrowane w innym studiu, no i cóż... Perka nie zachwyca.
Dobra, tradycyjnie rozłożymy piosenki na czynniki pierwsze :)
Wysokie Sfery to jedna z moich ulubionych piosenek z tej płyty. Niezły tekst, fajny, gitarowo – perkusyjny tekst, wspaniała solóweczka gitarowa i chwytliwy refren, przy którym spokojnie można poskakać. Song ma wiele mocy. W outrze doświadczamy natomiast "tradycyjnego, rockowego zgiełku".
Ludzie Jak Dynie to trochę wolniejszy utwór, z ciekawą partią perkusji i naprawdę chwytliwym refrenem. Także tekst wypada in plus ("Mózgi oklapłe jak dynie(...)Ludzie nadęci jak dynie"). Kawałek jest naprawdę przebojowy i mógłby nawet, mimo rockowego grania, lecieć w "zwyczajnych" radiach. Kolejna piosenka TSA, która bardzo przypadła mi do gustu.
Nocny Sabat zaczyna się dziwnie (śmiejące się czarownice), później wchodzi bujający riff i ostra jazda na całego. Piosenka jest zagrana naprawdę szybko, Piekarczyk wyrzuca z siebie kolejne frazy jednego z najlepszych tekstów na płycie (zakamuflowana krytyka stanu wojennego), a potem wchodzi miażdżąca solówa. Czy trzeba czegoś więcej, by stworzyć hard rockowy przebój?
A teraz najbardziej klimatyczny utwór na tej płycie, jedno z największych dzieł polskiego rocka (w którym, jak rzekłem wcześniej, słychać echa
Since I've Been Loving You Led Zeppelin) – Panie, Panowie – Trzy Zapałki! Wspaniałe, gitarowe intro, nastrojowy bas, a potem wchodzi "dramatyczna" druga gitara. Niebanalny tekst o miłości J. Preveta w doskonałym przekładzie Gałczyńskiego pasuje do tego utworu wyśmienicie. Na tle delikatnego podkładu Marek Piekarczyk pokazuje, dlaczego jest jednym z najlepszych polskich wokalistów. Oraz to, że ma dobre warunki głosowe, że potrafi śpiewać z sercem, nie tylko drzeć się do mikrofonu. Potem wspaniałe gitarowe przejście i przeszywające solo. Stefan Machel wzbił się tu na wyżyny gitarowej sztuki..... Wstyd nie znać!
Na Co Cię Stać to powrót do łojenia. Hard rockowe, szybkie gitary i bujający rytm – oto idealna piosenka koncertowa! Nie wierzycie? Posłuchajcie refrenu! Czad, czad – nic, tylko potrząsać grzywą :) Swoją drogą – ten refren jest moim ulubionym z całej płyty – zapada w pamięć. Ech, te gitarki, ten wokal...... Szkoda, że dziś się już tak nie gra.
Jeden Kroczek jest bardzo podobny do poprzednika. Znowu szybka jazda, ciekawe gitarki i rockowy wokal Piekarczyka. A te wysokie zaśpiewy w refrenie to poezja. Po raz kolejny TSA łączy ostre granie z fajnymi melodiami. No i oczywiście solo gitarowe jest na bardzo wysokim poziomie. Światowym.
Potem mamy Twoje Sumienie, jedyny utwór w którym kompozycyjnie udzielił się basista Janusz Niekrasz. Niestety, wg mnie jest to najlepszy kawałek na płycie. Nie oznacza to oczywiście, że jest cienki, o nie! Bardzo dobry tekst, ciekawe partie gitar w refrenie – to największe atuty tego kawałka. Jednak w porównaniu do poprzednich wypada..... zwyczajnie. Nic go nie wyróżnia.
I na koniec mój ulubiony utwór. Bez Podtekstów to jeden, obok Trzech Zapałek i 51, z najbardziej epickich dzieł TSA. Lubię go nawet bardziej od Trzech Zapałek (ale mniej od 51 :) ). "Transowa" perkusja, potem potężne gitary, emocjonalny śpiew Piekarczyka, genialny tekst (najlepszy na tej płycie!), wspaniała zwrotka...... Niepodrabialny klimat. Epicki refren. No i jedna z najlepszych solówek Stefana Machela. Szkoda, że Bez Podtekstów trwa jedynie 5 minut...... Chciałoby się go słuchać i słuchać.... Na szczęście ktoś mądry wymyślił funkcję "repeat" :) Na uwagę zasługuje również podniosła, nieco "indiańska" końcówka, gdzie na tle samej perkusji udzielili się wokalnie wszyscy członkowie grupy. Wieść gminna niesie, że zechcieli to zrobić dopiero "po głębszym" :) Ale przecież liczy się efekt, nie?
Jeśłi posiadasz "zwyczajną" edycję płyty, to właśnie dotarłeś do samego końca. Jeśli kupiłeś sobie reedycję – no to mamy tu jeszcze dwa songi. Na początek Mass Media. Produkcja słabsza, niż w poprzednich songach, lecz to nie razi (tylko perkusja śmiesznie brzmi). Wracając jednak do samego utworu – fajny tekst, ciekawy zaśpiew Piekarczyka, w refrenie wspomaganego przez któregoś z kolegów. Jednak Mass Media są trochę podobne do Twojego Sumienia – to zwyczajna piosenka, nie wyróżnia się na płycie.
No i Wpadka. Zaczyna się dziwnie, potem mamy rockową jazdę bez trzymanki. Kontrastuje z tym raczej lekki refren i delikatne zaśpiewy Piekarczyka. Ogólnie porządny kawałek rocka.
Cóż rzec na koniec można? Może tylko to, że jako Opolanin i fan rocka jestem dumny, że TSA pochodzi właśnie z mojego miasta. Wszystkim, którzy jeszcze nie znają tego albumu, życzę jak najrychlejszego wejścia w jego posiadanie :)
Trzymajcie się!
OCENA: 8,5/10
Autor:
Black Predator
dnia 26.03.2007 21:56