Superman Returns (AZ Movies) (mertruve)

Dodane przez mendosa dnia 08.10.2006 21:17

Po raz ostatni człowiek ze stali zagościł na srebrnym ekranie w 1987 roku. Dotychczas powstały cztery części filmów o najbardziej znanym superbohaterze z planety Krypton. Piąta choć była w drodze, nigdy tak naprawdę nie została wydana. Kontynuacji legendy podjął się nie kto inny, jak sam Bryan Singer. Któż nie zna Clarka Supermana? Ten bodajże najsłynniejszy amerykański bohater, władający nadludzką siłą, zdolnością latania i noszący dziwny, przypominający pidżamę strój, jest jednym z pierwszych komiksowych herosów. Jego przygody doczekały się całkiem udanych ekranizacji filmowych z Christopherem Reevem i mnóstwa seriali, w tym całkiem nowego pt.: Tajemnice Smallville. Trzeba jednak przyznać, że o ile powstawały seriale, czy też filmy animowane, nie wspominając o komiksach, to jakoś filmu kinowego każdy bał się tknąć. Może bano się fatum wiszącego na odtwórcy tej roli, wspomnianym już Christopherze? Nie wiadomo. Na kontynuacje czekano całkiem spory kawał czasu, blisko dwadzieścia lat. W końcu jednak postanowiono odświeżyć legendę, a zajął się tym spec od komiksów Bryan Singer. Twórca miał na koncie całkiem udanych X-menów, a w szczególności rewelacyjną część drugą. Do trzeciej nie zabrał się właśnie ze względu na Supermana. Do tematu podszedł bardzo poważnie. Przejrzał komiksy i wcześniejszy dorobek filmowy o herosie. Efektem jest całkiem sprawnie zrealizowany film. Fabularnie film nie jest remakiem, tak jak zostało to zrobione choćby z Batmanem, gdyż reżyser postanowił kontynuować historię opowiedzianą w czterech poprzednich częściach. Superman wraca po ponad pięcioletniej nieobecności na Ziemię. Niegdyś wyruszył w poszukiwaniu swojej przeszłości, teraz je zakończył i wraca do domu. To, co ujrzy po powrocie nie jest obrazem idealnym. Bandyci panoszą się po ulicach Metropolis, Lois Lane ma pięcioletniego synka i narzeczonego. Na domiar złego Lex Luthor został spadkobiercą ogromnego majątku i właśnie zaczyna wstępne przygotowania do podbicia świata. Mówiąc szczerze historia opowiedziana w filmie jest standardowa. Mamy jasno sprecyzowane strony dobra i zła. Po jednej stronie stoi Superman, po drugiej zaś Lex. Nikt nie ma wątpliwości, kto jest tym dobrym. Wszystko to jest trochę naiwne. Z drugiej zaś strony fani człowieka ze stali będą się bawić wyśmienicie. Film przypomina część pierwszą z 1978 roku i widać to już przy pierwszych napisach. Reżyser inspirował się poprzednimi częściami, próbował stworzyć godną kontynuację i udało mu się to. Napisy, muzyka, czy lokacje wyglądają jak te z poprzednich części. Ba! Nawet stroje, czy ubrania są podobne. Miejsca znane z jedynki, jak forteca Supermana, jego statek, czy Daily Planet wyglądają identycznie. Cieszy również widok Marlona Brando, co prawda młodego, ale za to doskonale grającego rolę ojca herosa. Na potrzeby filmu odświeżono niewykorzystane materiały z drugiej części filmu. Już od samego początku widać ogromny budżet obrazu. Wynosił on bagatelka, ponad dwieście milionów dolarów, więc nie ma się czemu dziwić. Reżyser i spece od efektów specjalnych dołożyli wszelkich starań, żeby Superman wyglądał prawdziwie. W filmie ukazano wszystkie jego możliwości. Od doskonale zrealizowanego latania, poprzez wzrok - ten rentgen w oczach, czy atomowy podmuch. Nie uświadczymy już postaci wklejanej na tło, czy dziwnego lasera. W sumie w całym filmie zrobiono łącznie aż trzydzieści minut komputerowej animacji. Całkiem niezły wynik jeśli weźmiemy pod uwagę, że cały film trwa dwie i pół godziny. Jeżeli zaś chodzi o aktorstwo, to i tutaj nie można mieć większych zastrzeżeń. W roli człowieka ze stali wystąpił nieznany dotąd aktor - Brandon Routh. Supermana gra on dobrze, pokazuje jego naiwność i dobroć. Jednak o wiele lepszy jest w roli Clarka Kenta - widać tutaj jak na dłoni jego niezdarność i zakłopotanie. Cieszy jego fizyczne podobieństwo do Christophera. Obaj panowie są do siebie niezwykle podobni, co daje poczucie komfortu - wrażenie, że ogląda się kolejny odcinek z serii, a nie zupełnie nową produkcję. W roli Lois Lane wystąpiła Kate Bosworth. Powiem szczerze, że nie jestem ogromnym fanem jej urody. Zresztą poprzednia Lois też mi nie odpowiadała. W każdym razie Kate gra dobrze. Jej postać jest zagubiona i rozdarta pomiędzy Supermanem, a dotychczasowym partnerem, Jamesem Marsdenem. Najciekawszą jednak postacią nie jest ani Superman, ani Lois. Jest nią niewątpliwie Lex Luthor, zagrany wręcz fantastycznie przez Kevina Spacey'iego. Aktor jest niewątpliwie wielki, a w tej roli wypadł o wiele lepiej niż doskonały Gene Hackman. Przede wszystkim widać jego nienawiść do superbohatera. Lex Luthor jest na wskroś zły, jest wręcz psychopatą. W filmie nie brakuje także elementów humorystycznych. Radzę zwrócić szczególną uwagę na jego akcent, gdy wypowiada słowo „Kryptonit”. Równie barwną postacią jest synek Lois. Nie zdradzając fabuły - odegra on ważną rolę, szkoda tylko, że tak niemiłosiernie okrojoną. Miejmy nadzieję, że w następnej części już ją powiększą. Mimo tych wszystkich dobrych cech, film nie ustrzegł się paru błędów. Przede wszystkim jest to sprawnie zrealizowany komiks, i nic więcej. Jak już wspominałem, nie ma tutaj koloru szarego. Są dobre i złe postaci, dobre i złe decyzje. Postać Supermana nie jest w ogóle rozdarta - wszystko, co robi jest dobre i nie ma żadnych znaków zapytania. Barwniejszą postać ujrzeliśmy w Tajemnicach Smallville, gdzie młody Clark potrafił nieźle zajść za skórę. Tutaj wszystko jest perfekcyjne. Trochę to denerwuje, ale jednocześnie czegóż można spodziewać się po człowieku ze stali? Jest to tego typu obraz, który ogląda się dobrze, ale po wyjściu z kina nie przeżywa zbytnio i nie zastanawia nad sensem. Drażnić może także trochę długość - dwie i pół godziny to dosyć spory okres czasu, jak na ukazanie latania i ratowania ludzi. Narzekać jednak się nie powinno, bo jest to zrealizowane całkiem przyjemnie. Podsumowując : Superman jest filmem dobrym, powracającym do korzeni gatunku. Oddaje hołd poprzednim częściom, jednocześnie wprowadzając ciekawą postać do dalszych części (dziecko Lois). Wiadomo, że w drodze jest już kontynuacja. Pozostaje mi tylko zaprosić was do kina. Reżyseria - Bryan Singer Scenariusz - Michael Dougherty, Dan Harris Zdjęcia - Thomas Newton Sigel Muzyka - John Otoman Obsada - Brandon Routh, Kate Bosworth, Kevina Spacey, James Marsden Produkcja - 2006 Autor: mertruve

AZ70
   

Komentarze


Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
   

Dodaj komentarz


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
   

Oceny


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?