Utopia to miasto doskonałe. Ludzie są szczęśliwi, nie mają żadnych zmartwień. Regularnie płacący podatki obywatele żyją w luksusie. Piękne, wysokie wieżowce sięgają samych chmur uświadamiając nam zaawansowany postęp technologiczny. Każdy każdego zna, mówi dzień dobry, uśmiech nigdy nie znika z twarzy. Miasto idealne, można by rzec - raj na ziemi.
Pewnego pięknego, słonecznego dnia w małym parku gdzie zielona trawka rośnie spokojnie, budzi się jeden niemiły, ohydny pan. Dokładniej ujmując Zombie. Stubbs The Zombie to główny bohater gry o tym samym tytule. Był niegdyś komiwojażerem, który zamordowany po kilku latach przebudza się z nieodpartą chęcią wcinania ludzkich mózgów.
Twórcy z Wideoland Games wpadli na świetny pomysł. Pomyślmy, ile razy zabijaliśmy Zombie w grach typu Resident Evil, Alone in the Dark czy Silent Hill. Teraz natomiast to my jesteśmy tym przebrzydłym stworem, który za cel stawia sobie opanowanie miasta i zjedzenie kilku(set?) mózgów.
Trzeba przyznać, że tematyka gry jest oryginalna. Nigdy jeszcze nie mieliśmy do czynienia z tak dziwnym bohaterem. A jaki on jest? Hmm, na pewno Stubbs to nie jest zwykły Zombie. Mógłbym powiedzieć nawet, że to Zombie Chiquita :) . Potrafi skakać, kierować pojazdami, oczywiście zjadać mózgi i wiele innych rzeczy. Ponadto ma naprawdę wyjątkowy charakterek. Często bywa ironiczny i ciągle pali jednego i tego samego papierosa.
Nasze ofiary to z początku głównie bezbronni cywile. ,,Zombifikowanie” ich odbywa się bez większych kłopotów. Po prostu podchodzimy i zjadamy przerażonym mieszkańcom Utopii mózgi. Schody zaczynają się, kiedy do akcji wchodzi kolejno policja, wieśniacy, wojsko a na samym końcu naukowcy. Co jakiś czas dane nam będzie pokonać jakiegoś bossa. Trudności wielkich z nimi jednak nie miałem. Nasz arsenał jest bardzo oryginalny. Nigdy jeszcze nie mieliśmy możliwości walczenia wątrobogranatem, czy turlania niczym kręglem własną głową jako bombą. Niezłym sposobem na obezwładnianie wrogów jest wypuszczenie gazów. Oryginalne sposoby eksterminacji, prawda? Mało tego - za pomocą wyrzucanej ręki można przejąć kontrolę nad danym przeciwnikiem. Po krótkim czasie nasza marionetka umrze lub zostanie zabita, jednak jest to naprawdę fajna umiejętność, która ułatwi nam często wykonanie zadania. Zadania? Właśnie, jakiego zadania? Przez większość gry tak naprawdę głównym celem jest zombifikacja wszystkiego, co się rusza. Dopiero z czasem u naszego bohatera obudzi się stare uczucie do jednej pięknej, sławnej kobiety. No cóż, jak mówi przysłowie - stara miłość nie rdzewieje nawet w przypadku Zombie.
Graficznie produkt wygląda nieźle. Lokacje, które dane nam będzie odwiedzić to oczywiście miasto, wieś i wszelkiego typu laboratoria itp. Nie są one zbudowane z wielu elementów otoczenia, jednak sprawiają miłe wrażenie. Razi to, że nic nie można zniszczyć oprócz określonych drzwi. Jednocześnie sprawia to, że przygoda jest od początku do końca liniowa. Cała otoczka wygląda jakby była stylizowana na lata 50-te. Wszystko jest nowoczesne, ale te przylizane fryzurki i dziewczynki w ładnych spódniczkach sprawiają wrażenie starego filmu. Zwróciłbym uwagę na wykonanie modeli postaci, nie składają się z wielu elementów. Mimo to wyglądają bardzo interesująco. Szczególnie po metamorfozie w Zombi. Sam nasz bohater to osobnik, któremu połowa wnętrzności wystaje na wierzchu. Wszelkie efekty jak wybuchy czy ogień nie porażają. Wyglądają po prostu przeciętnie. Ukazane lokacje wydały mi się trochę za ciemne. Sam obraz właśnie wygląda jakbyśmy oglądali film z lat 50-tych.
Na czym polega cała rozgrywka? Początkowo musimy zarazić grupkę mieszkańców, by zdobyć towarzyszy na polu bitwy. Nasi kompani, mimo że są Zombi często ratują nam skórę. Sami atakują inne jednostki odciągając od nas uwagę. Kiedy zabłądzą możemy ich zawołać gwizdnięciem.
Walka z przeciwnikami chwilami bywa trudna. Nie aż tak na szczęście, by zaciąć się w jakimś miejscu na dłużej. Tym bardziej że energia Stubbsa uzupełnia się sama. Wystarczy chwilę odczekać w spokoju i mamy pełny pasek zdrowia. Broń czy raczej organy, które wykorzystujemy jako broń, uzyskujemy po tym, jak zjemy mózg ofiary. Zdarzają się krótkie przerywniki - jak taniec z komendantem policji (sic!). Są one wykonane naprawdę zabawnie.
Najgorszym elementem Stubbs The Zombie jest udźwiękowienie. Muzyki uświadczymy tu tyle, co kot napłakał a jej jakość pozostawia wiele do życzenia. GRAM.PL - polski dystrybutor gry postanowił dokonać całkowitej polonizacji. Pierwszy raz aż tak nie podoba mi się jej wykonanie. Owszem, główny bohater przez prawie cała zabawę nie wypowiada ani jednej kwestii, ale głosy podłożone pod przeciwników nie pasują do postaci. Są bez emocji, brzmią sztucznie. Wydaje mi się, że właśnie takie miały być ponieważ cały świat gry to jedna wielka groteska. Twórcy naśmiewają się z Ameryki, komercji, głupoty, co widać i słychać. Chcąc nie chcąc spolszczenie dla mnie wypada słabo.
Stubbs The Zombie można spokojnie ukończyć w kilka godzin. Z początku oryginalna zabawa sprawia radość, jednak po jakiejś godzinie zaczynamy się nudzić. Brak tu większych urozmaiceń. Czasami zdarzy się nam pokierować samochodem czy czołgiem, jednak odczuwa się brak jakiejś ikry. Jedyne, co mi się bardzo spodobało, to fakt, że cały czas zabijamy niewinnych ludzi nic sobie z tego nie robiąc. Nie czujemy jakichś wyrzutów sumienia. Fajnie wczuwamy się w postać Stubbsa i beztrosko pożeramy mózgi. Twórcy gry mieli bardzo dobry pomysł. Wydaje mi się, że w trakcie jego realizacji pogubili się, czego efektem jest gra co najwyżej średnia. Zainteresuje ona jedynie fanów gatunku, ale to i tak w dawkowaniu maksimum godzinka dziennie.
Producent: Wideload Games
Wydawca PL: CD Projekt
Gatunek: Akcja
Tryb gry: Single / Multiplayer
Premiera: wtorek, 15 listopada 2005
Premiera PL: czwartek, 25 maja 2006
Wymagania:
» Win 2000/XP Pentium III 1500 MHz
» karta graficzna 64MB
» 256MB RAM
» 3GB HDD
WWW: Oficjalna strona
Grafika: 7+/10
Dźwięk: 5/10
Grywalność: 7/10
Wykonanie: 7/10
Średnia Ocena: 6+
Autor: Hardcore
AZ70