Krótki poradnik pisania scenariusza do filmu akcji (AZ Movies) (Black Predator)

KRÓTKI PORADNIK, W KTÓRYM TO ZAJMIEMY SIĘ ZASADAMI PISANIA SCENARIUSZA, CO BY TO ZDOBYŁ POPULARNOŚĆ W STANACH ZJEDNOCZONYCH AMERYKI, TYM SAMYM ZDOBYWAJĄC DLA NAS NIEMAŁĄ POPULARNOŚĆ, KORZYŚCI FINANSOWE I INNE TAKIE BAJERY, PORADNIK BĘDZIE KRÓTKI, ACZKOLWIEK TYTUŁY „MINI ROZDZIAŁÓW” BĘDĄ DŁUGIE, BO AUTOR MA TAKI KAPRYS, KTÓREGO NIE ZMIENI, TRALLALALALA, KOTY DWA, ZACZYNAMY.
Witam przyszłego Stivena Szpilberga!!! A więc masz zamiar napisać scenariusz do filmu akcji? Wow, ale ambitny projekt! Gratuluję wyboru. Ale jako, że być może cierpisz na brak veny twórczej (czym owa vena jest, to tak naprawdę nie wiadomo – ale chyba nie chorobą weneryczną, więc się nie bój) postanowiłem napisać specjalnie dla Ciebie ten poradnik, dzięki któremu stworzysz filmik prim sorcik, hicior, który zarobi grube zielone i być może zdobędzie Oskarka, a jak nie zdobędzie, to chociaż uznanie w pewnych kręgach..........
DOBRA, ZABIERAMY SIĘ DO ROBOTY, CZYLI POSTAĆ GŁÓWNA, ANTYBOHATEROWIE (TO CI ŹLI), ORAZ POMAGIERY ANTYBOHATERÓW (TO CI CO STADNIE PADAJĄ POD CIOSAMI NASZEGO HIROŁSA), W TYM TAKŻE MINI ROZDZIALE NAUCZYMY SIĘ TWORZYĆ NIESAMOWICIE SKOMPLIKOWANĄ PSYCHIKĘ NASZYCH HIROŁSÓW, ORAZ DOWIESZ SIĘ, JAK ZROBIĆ Z KAWAŁKA GUMY I OTWIERACZA DO BUTELEK ŁÓDŹ PODWODNĄ*
Jak Ci wiadomo, barwni, niesamowicie rozbudowani bohaterowie to atut każdego filmu akcji! Dlaczego Twój film miałby być gorszy? Oto krótka instrukcja, jak należy stworzyć niezapomnianych, kinowych Hirołsów!!!
No więc zaczynamy. Pierwszą osobą, którą musisz się zająć, jest .......
-HIROŁ GŁÓWNY!!!! (O Yeah!) Pamiętaj, że powinien to być wysportowany, uzdolniony, szybki, silny byk, a do tego inteligentny, roztropny, sprytny, przystojny, niezniszczalny facet! Po prostu Hiroł pełną gębą! Powinien wszystko umieć, wszystko robić, wychodzić z każdej sytuacji bez szwanku, a na dodatek tryskać humorem (najlepiej inteligentnym - „Wczoraj poślizgnąłem się na końskim łajnie!”) i oczywiście ma być elokwentny („Uhm, yeah...... taaaa....”)! (Chyba nie myślałeś, że w tej roli obsadzisz profesora uniwersytetu, okularnika, który interesuje się motylami? To nie film, tfu, psychologiczny!). Wiesz już, jaki ma być? No to dobrze, teraz pora wymyślić mu imię. Masz tu parę propozycji: imię pseudolatynowskie, takie jak Żan Kolt Wandal, lub budzące grozę, takie jak Rysiu. W ostateczności może być Boguś („Co ty, kurczę, wiesz o Chopinie?”). Masz już imię? Super! Teraz pora wybrać aktora, który odegra tę niesamowitą rolę! Proponuję wziąć jakiegoś znanego, który weźmie dużo kasy za występ, ale na pewno przyciągnie miliony widzów przed ekrany (nie bój się, koszty jego wynajęcia dość szybko Ci się zwrócą). Idealnym kandydatem jest oczywiście Szak Morris(on), musisz tylko uważać, by tymi swoimi słynnymi kopniakami z półobrotu nie pozabijał całej ekipy filmowej.........
-HIROŁ MNIEJ GŁÓWNY, NAZYWANY PRZEZ NIEKTÓRYCH „PRZYPUPASEM” Ten osobnik jest mniej ważny. Niby kumpel głównego bohatera, ale i tak będzie gadał o jakichś dyrdymałach, które naszego Hiroła nie zainteresują (może być Szekspir). Poza tym jest skazany na straty, więc się nim nie przejmuj. Jego najbardziej godne zapamiętania kwestie to „Och, trafili mnie!”, „AAAAA!” i „Umieram!”. Możesz go nazwać jak chcesz – może być Zenek. Może go grać byle kto – nie ma to zbyt wielkiego znaczenia. Tylko znajdź kogoś, kto za dużej gaży nie weźmie – bo przecież kasa jest Ci potrzebna na super – hiper efekty specjalne, nie?
HIROŁ JESZCZE MNIEJ GŁÓWNY, NIBY SUPER PRZYJACIEL, A TAK NAPRAWDĘ ZDRAJCA – Tak, zdrajca jest potrzebny, by dodać filmowi dramaturgii! Powinien to być typ obrzydliwy, żeby już od początku go publiczność nie polubiła. Może np. mieć garba, puszczać co chwilę bąki, zjadać Bogu ducha winne kotki na śniadanie, znęcać się nad szczeniaczkami. Poza tym jest psychopatą (ogląda 24 godziny na dobę Luz Maryję – czy ktoś normalny by to wytrzymał?), jedzie mu z otworu gębowego, ma brodę (to od razu wzbudzi nieufność w widzu - „Ma brodę, więc ma coś do ukrycia!”), jest rudy („Rudy to fałszywy” - przesądy ludowe rulez!), nie pije („JAK TO MOŻLIWE???? ABSTYNENT?????????”) i mało mówi („Podejrzany”). Wprowadzenie tego charakteru także połechce nieco próżność widza – kiedy okaże się, że to niedobry człowiek, widz będzie mógł sobie pogratulować przenikliwości („Od razu wiedziałem, że coś z nim nie tak!”). Aby dobrze oddać wygląd naszego Brutusa, wydaj trochę kasy na charakteryzację. Najlepiej, żeby go grał Pan Zenek spod budki z piwem – ma on już odpowiednią prezencję i jeszcze ten niesamowity, złowieszczy, ochrypły (z przepicia) głos ala Darth Vader! No i jest tani - zagra za pół litra wódki.
GZ (GŁÓWNY ZŁY) – Najlepiej Rosjanin (bo tych publiczność amerykańska nie lubi). To oczywiście szef Organizacji Zła, boss, który łba do końca filmu nie wystawi, bo w końcu on od brudnej roboty nie jest. Powinien znać wszystkie wschodnie style walki, mieć w domu katanę, oraz ulubionego kotka Pimpusia. Pamiętaj także o tym złowieszczym śmiechu („HAHAHAHAHAHAHAHHA!!!!!!”) – bez niego nie będzie stuprocentowym czarnym charakterem. Jego kwestie powinny mrozić krew w żyłach („I co, Rysiu, tylko na tyle cię stać?”, „Chacha, ale jesteś cienki! Cienki Bolek, cienki Bolek!”) i oczywiście ma pod koniec filmu złożyć propozycję wprost nie do odrzucenia („Rysiu, przejdź na ciemną stronę mocy!”). Może go zagrać Boguś Linda. A jego imię też powinno budzić grozę – możesz zapożyczyć coś z Mordal Kombatant, jeśli chcesz (Shao Khan na przykład) lub z literatury (Papkin!). A jeśli chcesz popisać się wyobraźnią, ułóż swoje własne (Yflsajflasfjaodfaduoadfjalskfjvaslfjalaioapw – to budzi grozę... a jak ładnie będzie wyglądało na liście płac!).
PGZ – Pomocnik Głównego Złego. Wielki, silny, zły..... Zna wschodnie sztuki walki i ma wszystkie filmy z Brucem Lee na kasetach. Może go grać ktokolwiek – umiejętnościami aktorskimi nie musi się popisywać, bo poza „Aaaaa!!!”, „GIŃ!”, tudzież „Ała, jak to boli!” więcej ta postać mówić nie będzie. Możesz go nazwać Bol(o)esław.
LGZ – Ludzie głównego złego. Wszyscy tępi, wszyscy z wielkim zezem (przez cały film nie trafią głównego bohatera.... ani razu). Poza tym ludzie honorowi (kiedy dochodzi do starcia z Rysiem, nie atakują go „kupą”, tylko rzucają się pojedynczo ). Mogą ich grać koledzy Zenka – żebyś za dużo nie wydał na niepotrzebne duperele, takie jak statyści.
Mam niestety dla naszego czytelnika niemiłą wiadomość. Otóż Pan Mak (nie Donalds!)Giwera, który obiecał zdradzić nam, jak należy przeprowadzić tę skomplikowaną operację jest obecnie niedysponowany (pomaga Szarakom zreperować ich statek kosmiczny), dlatego niestety, w tej książce się nie dowiesz, jak należy zrobić łódź podwodną. Ale zresztą – po co Ci ta wiedza? Zastanów się. Jak się w takiej łodzi dziurka zrobi, to nie dość, że Twoja praca pójdzie na marne, to jeszcze możesz się, nie daj Boże, utopić. I kto wtedy napisze ten genialny scenariusz? No, nie płacz już. Jeśli Cię to zadowoli, to jak już będziesz sławny, to pocztą Ci podeślę „Małego Chemika – Wersję Specjalną” dzięki której zrobisz swą własną bombkę atomową!
SCENARIUSZ, CZYLI RZECZ MNIEJ WAŻNA, BO NAJWAŻNIEJSZE SĄ EFEKTY SPECJALNE, ZAPAMIĘTAJ TO SOBIE. PRZYTOCZONY TU SCHEMAT JEST UŻYWANY PRZEZ WIĘKSZOŚĆ FILMÓW AMERYKAŃSKICH I SPOKOJNIE MOŻESZ SIĘ NA NIM WZOROWAĆ. ENJOY.
Umieść naszych trzech hirołsów na posterunku policji, w godzinach rannych. Tutaj rozprawiają o bardzo ważnych rzeczach (np. „co będzie na obiad”), tudzież oddają się rozrywkom intelektualnym (grają w bierki). Inteligentna dyskusja jest okazją do pokazania klasy Rysia – udziela błyskotliwych odpowiedzi na wszystkie pytania („Kiedy była bitwa pod Grunwaldem?” „A co cię to kurna obchodzi?”). W tle leci nastrojowa muzyka („KAJNE GRENCER, KAJNE PALEN!”, czy jakoś tak....). Nagle dzwoni telefon. „Whats the fuck.....” - pyta kulturalnie nasz bohater. „Eeee....” odpowiada nawet inteligentnie Zenek. Rysiu podnosi słuchawkę....... „Ryszardzie, jesteś potrzebny. Jacyś bandyci włamują się do zoo. Chcą ukraść goryle szerokonose. Przybywaj!”. Po chwili trójka naszych bohaterów wpadła na miejsce zdarzenia. Tutaj nasz Brutus rzuca kita („Oj, sikać mi się chce – zacznijcie beze mnie”) i znika za rogiem. Zenek i Rysiu wkraczają więc do klatki, gdzie grupa bandytów atakuje już dwa goryle. Dochodzi do starcia. Zenek wyciąga kałacha i zaczyna kosić – ale nie on jest tu przecież największym showmanem, dlatego wszystkie jego strzały pudłują. Za to Rysiu wyciąga jednym płynnym ruchem scyzoryk, którym następnie rzuca. Narzędzie precyzyjnie trafia jednego z przeciwników prosto w tęczówkę, przewierca się przez łeb (krew się leje, mózg wypada – ma być efektownie!), leci dalej, odrąbując głowę kolejnemu (krew się leje, głowa spada......), następnie rykoszetem odbija się od ściany klatki, mija o centymetry goryla, rozrąbuje na dwie połowy trzeciego bandytę (krew się leje, flaki się leją), odbija się znowu, tnie kolejnego i dziesięciu następnych (ekran jest czerwony od krwi). Oczywiście wszystko to jest ukazane w przepięknym bullet timie. W tym czasie Zenek ciągle próbuje kogoś trafić z kałacha (bezskutecznie), a Rysiu zajada bułkę z bananem. W końcu scyzoryk zawraca i wpada wprost do kieszeni naszego Hirołsa. (Zenek ciągle strzela.....) Jeden z ocalałych bandytów, cały we krwi, (nie przejmując się wcale latającymi wszędzie kulami Zenka) wyciąga palec przed siebie i wyczuwalną paniką w głosie krzyczy: „O nie. To Rysiu”. Powinna to być scena pełna dramaturgii. Wtedy Rysiu rzuca piękne hasło, które zapada wszystkim widzom w pamięć - „Taaa...”. Jeden z ocalałych jest tak przerażony, że pada na zawał ser(c)a (zresztą jak dwóch innych jego kumpli), a jedyny, który przeżył, rzuca się do ucieczki (w tym momencie Zenkowi w końcu kończą się naboje do kałacha). Jednakże nasz hiroł nie da uciec ZŁU!!! Wykonuje kopniak z półobrotu (równocześnie jedząc kanapkę z serem, paląc papierosa i popijając to wszystko Jackiem Danielsem) trafia przeciwnika w tył głowy. Ten koziołkuje w powietrzu. W tym momencie znowu się włącza niesamowity bullet time. Ciało przestępcy kręci się w powietrzu, kręci, kręci, kręci, kręci, kręci.........
PRZERWA NA REKLAMY
Gdy trup upada na ziemię, nasi bohaterowie opuszczają klatkę (bo za dwie minuty zacznie się kino nocne). Brutus wypada zza krzaka („Sorry, że tak długo.... coś mnie ominęło?” Rysiu:” Nieeee....”). Teraz cała trójka wraca na posterunek policji. Ale nie dane jest naszym bohaterom odpocząć, oj nie! Kolejny telefon............. „Źli ludzi atakują monopolowy!” Tego już za wiele – trójka przyjaciół wskakuje do swego Malucha i jadą na miejsce przestępstwa. Akurat w momencie, gdy źli ludzie zaczynają się dobierać do Jacka Danielsa!!! Rysiu wpada w swój osławiony szał bojowy!!!! Na wszystkie strony padają ciosy!!! Krew leje się strumieniem, ręce, nogi, mózgi latają po całym pomieszczeniu, trup ściele się gęsto, Rysiu już ma denatów po kolana (Zenek w tym czasie ciągle strzela z kałacha...... ale to mało istotne; Brutus gdzieś zniknął). Przeciwników jest cała masa – wylewają się ze wszystkich stron, wpadają przez okna, drzwi, spod ziemi wychodzą, paru przebija nawet sufit, ale na Rysiu nie robi to wielkiego wrażenia. Rozdaje ciosy na lewo i prawo, powalając setki złych ludzi. W końcu zaczynają się organizować. Rzucają się na niego kupą! Ale nic to dla naszego Hiroła – machnął jedną ręką i setka z lewej leży, machnął drugą – setka z prawej leży. Lekko chuchnął i 500 kolejnych pada w skutek gigantycznych urazów wewnętrznych (wspomniałem o tym, że Zenek ciągle strzela?). Ale to nie koniec kłopotów. Nagle na balkonie (Po co w monopolowym balkon? A cholera wie!) pojawia się Pomocnik Głównego Złego Bol(o)esław. Wyciąga granatnik i precyzyjnym strzałem trafia Zenka prosto w oko! Teraz pora na melancholijną muzykę, bullet time i dramatyczny okrzyk Zenka („Ała!”). Jego ciało powoli się osuwa na ziemię. W tym czasie Rysiu drze się, targany egzystencjonalnym bólem i rozpaczą po śmierci przyjaciela! („O kurdę...”). Ciało osuwa się na ziemię. Rysiu krzyczy. Ciało osuwa się na ziemię. Rysiu krzyczy. Ciało osuwa się na ziemię. Rysiu krzyczy. Ciało osuwa się na ziemię. Rysiu krzyczy. Ciało pada. „O kurdę”. Ciało pada. „O kurdę” Ciało pada. „O kurdę”. Ciało pada. „O kurdę” Ciało pada. „O kurdę”. Ciało pada. „O kurdę” Rysiu uderza swymi wielkimi jak cepy łapami na chybił trafił (i trafił!) i zabija wszystkich antagonistów. Następnie rzuca się do przyjaciela „Zenek, nie umieraj” (w jego głosie słychać żal) „Przykro mi, Rysiu, ale niestety – widzowie mnie nie lubili. Musiałem zginąć” „Ale dlaczego, och dlaczego?” „Bo tak....” „Dlaczego ten świat jest taki okrutny?” (pora na inteligentny dialog) „Nie wiem” „Och, och, ach, ojojoj....” „Chlip, chlip....” „Pomszczę cię!” „Super!” Chwila ciszy. „Umarłeś już?” „Jeszcze nie” „No to pospiesz się, bo zaraz będą reklamy....” „Acha. Umarłem! Oj!”
PRZERWA NA REKLAMY
Taa, teraz pora na straszne lamenty pośród trupów i całego tego bałaganu, jaki narobili ludzie G(a)Z(e)ta. „Ojojojojojooooojjjj” jęczy Rysiu, niczym katowany jeleń „Ojoj!” dołącza się drugi głos. Jest to Brutus. „A ty gdzie się wałęsałeś?” (dobre pytanie) „Nie widziałeś? Stałem tam, za jednym z tych tysięcy.....” „Acha”. Teraz Rysiu postanawia, że pomści Zenka „Pomszczę Zenka”. „Dobra, to idź” „Dobra, to idę”.
Nasz hiroł zostawia Brutusa i wskakuje do Malucha. Instynktownie wie, gdzie główny zły ma swoją kwaterę główną. Po drodze przez przypadek rozjeżdża Bol(o)sława („Sorry!”) i jedzie sobie spokojnie do opuszczonej fabryki (bo tu jest oczywiście kwatera głównego złego). Wjeżdża do środka, wyskakuje z wozu – ale tutaj natrafia na elitę wśród popleczników GZ! Ci są uzbrojeni w kałachy, z których umieją korzystać! 10 000 ludzi zaczyna strzelać z karabinów maszynowych do Rysia – ale czym jest grad pocisków gęsty niczym londyńska mgła dla naszego bohatera? Żaden go nie trafia, mimo iż Rysiu nawet nie próbuje uciekać. Po chwili rzuca się na swych oponentów i gołymi rękami rozdaje ciosy – wszędzie słychać krzyki, przekleństwa, wybuchy, jęki umierających i kanonadę z kałachów. Po całym magazynie latają trupy przeciwników Rysia, lecz Rysiu ani razu nie został trafiony. W końcu łebscy strażnicy wpadają na pomysł, by sprowadzić czołg! Czołg celuje swą lufą prosto w twarz naszego hiroła, lecz ten błyskawicznym ruchem podnosi go do góry i rzuca gdzieś przed siebie (pojazd przebija się przez ścianę budynku i z szybkością światła wylatuje w przestrzeń kosmiczną). Rysiu wyciąga scyzoryk i jednym chlaśnięciem zabija pozostałych 999 antagonistów. Super! Lecz radość Rysia jest krucha! Otóż bowiem zza rogu wypada GZ, ubrany w szkarłatną pelerynę! (czemu akurat w pelerynę?) „Witaj, Ryszardzie” - złowieszczym głosem przemawia niemilec........
PRZERWA NA REKLAMY
Wnikliwy obserwator zauważy, że nasi bohaterowie nagle znaleźli się na jakimś balkonie, chociaż wcześniej stali w opuszczonej fabryce. Balkon jest nam potrzebny do kolejnych scen, więc dlatego go wprowadziliśmy. Że co? Że się publiczność skapnie? Nie martw się – po oglądnięciu dwugodzinnego maratonu reklamowego chyba za dużo nie pamiętają......
„Witaj, Ryszardzie” (to tak dla przypomnienia). „Przejdź na ciemną stronę Moc(z)y!” „Nigdy!!!!” odpowiada Rysiu z gniewem. „Twój przyjaciel już przeszedł na moją stronę Moc(z)y!” rzuca GZ i nagle zza rogu wypada Brutus. „Brutusie, ale dlaczego?” pyta z wieeeelkim żalem nasz hiroł „A co ty myślisz, że będę przez cały film za postać drugoplanową robił? Ja też chcę wysokie wynagrodzenie za moją rolę!” W tym momencie zza kulis wylatuje nóż, rzucony przez reżysera i wbija się Brutusowi w brzuch „O kurczę....... i po co ja to mówiłem?” to były ostatnie słowa niemilca, zanim odszedł z tego świata. Ale dobra, nie zajmujmy się nim już więcej. I tak był nędznym aktorem.
Teraz dochodzi do pojedynku tytanów! GZ kontra RYSZARD!!! BACH! ŁUP! TRACH! AŁA! OJ! Na początku Rysiowi idzie dobrze, lecz niestety – okazuje się, że GZ to nie byle kto! Po chwili przejmuje inicjatywę i zaczyna bombardować hiroła gradem ciosów! Padają z lewej, prawej, z góry, z dołu, ze wschodu, z zachodu, z północnego południa i południowej północy. Z Rysia leje się krew (w tym momencie włącza się bullet time ala Rocky lub spaghetti westerny) Widzimy roześmianą twarz GZ. Widzimy jego pięści uderzające w biednego Rysia. Ale straszna scena, kurczę! (w tle może lecieć coś dramatycznego – jeśli nie masz pomysłów, wykorzystaj podkład z „Pszczółki Maji”). „Och, ach, bum!!!” Ojojoj...... Ta scena powinna trwać wyjątkowo długo – by widz uświadomił sobie tę dramaturgię, powagę sytuacji........
Nagle Rysiu pada na deski. Jest ledwo przytomny. Oczy ma podbite, krew leje się z rozciętego łuku brwiowego..... Zaś GZ staje nad nim, wyciąga tasak zza pazuchy i zaczyna się złowieszczo śmiać („HAHAHAHAHAHHAH!!!”) Śmieje się i śmieje. I śmieje. A w tym czasie nasz super bohater dochodzi do siebie. Wypija szybko red bulla i jednym silnym kopniakiem posyła GZta za barierkę! „NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!” - krzyczy Gz, spadając. Lecąc, zahacza swym tasakiem o reaktor atomowy, który niestety wybucha – gigantyczna eksplozja rozsadza fabrykę (i okoliczne miasta). Ale nie martwcie się o Rysia! W ostatniej sekundzie udaje mu się schować pod kocem, dzięki czemu ratuje swe życie! Gdy kurz opada, nasz Hiroł wstaje z ziemi, otrzepuje się i wyrusza w kierunku zachodzącego słońca (W tle leci pompatyczna muzyka, może być coś Brytnej Spirs). .......
THE END!!!
OKLASKI, APLAUZ!!! YEAH!!!!!
Wiesz, już jak napisać dobry, komercyjny scenariusz? No to git. Moja misja spełniona. Baw się dobrze, przyszły Szpilbergu....... Acha, gdyby jakimś cudem.... znaczy się, na pewno tak się stanie.... więc jeśli Twój film okaże się hitem, to chcę 50% od zysków..... Może być? No, cieszę się, że się dogadaliśmy.
Szerokiej drogi!
Ten wyjątkowo niepoważny i kloaczny tekst popełnił:
Imć Black Predator