Gdy zaczyna się gra, najsampierw obejrzyjta se interko. Po krótkim przedstawieniu siebie oraz gry przez Dr. Jonesa, mającym miejsce w uniwersyteckiej szatni, do akcji włączają się jednostki specjalne Twoich szarych komórek. Zaznaczam, że grę tę można przejść na wiele sposobów, a ten poniższy jest tym, którym ja to zrobiłem.
Tego pamiętnego dnia udałem się do swego gabinetu, jednak było już w nim trochę ludzi, udało mi się z nimi dogadać "talk to students" gdy zasugerowałem, że znajdziemy jakieś rozwiązanie i żeby się uspokoili (cały czas odpowiedzi 3). Gdy dostałem się w końcu do swego biura, zebrałem listy z biurka aż znalazłem wśród nich paczkę od ojca (pick up). w środku był pamiętnik Graala. Studenci ciągle byli u sekretarki, więc postanowiłem wyjść oknem. Dalej akcja potoczyła się sama. Po rozmowie z Donovanem udałem się do domu Henrego (travel). Na początek przewróciłem szafkę, za którą znalazłem kasetkę (tape), natomiast z sypialni zabrałem obrazek, który zrobiłem gdy był malutki (urocze). Wychodząc zdjąłem jeszcze, ze stolika obok drzwi, kwiatek i obrus. W stoliku była ukryta szafeczka, którą otworzyłem kluczykiem z kasetki, a tą z kolei wkładając do słoika stojącego w gabinecie (to jest to co lubię). Po otwarciu szafeczki, wyjąłem z niej książkę i poleciałem do Wenecji.
Na miejscu spotkałem Marcusa (Marcus, mordo ty moja..), który w dodatku przyprowadził kumpelkę (jeea baby) Gdy zostałem sam w muzeum, połaziłem trochę po salach, a w jednaj z nich zabrałem "red cordon", oraz słupek, tak na wszelki wypadek. Po obejrzeniu pamiętnika Graala, odnalazłem właściwą salę, a posługując się wskazówkami z książki, oraz z cokołu rozbiłem właściwą płytkę (IV). Znalazłem się w labiryncie. Idąc korytarzami trafiłem do sali, z której zabrałem piracki hak. W innej była tylko pochodnia, była tak brudna że nie chciałem jej dotykać, fe. Ale za to zacząłem się domyślać co robić. Błądząc dalej tunelami dotarłem w końcu do pomieszczenia, w którym mogłem wyjść na zewnątrz. Znowu byłem w kawiarni, para siedząca całkiem z lewej strony miała butelkę, która mogła mi się przydać. Jednak koleś nie chciał jaj oddać ot tak po prostu, gdy przyjrzałem się butelce i przekonałem go że to wino jest do pupy, buteleczka była moja. Pozostało mi tylko napełnić ją w fontannie i z powrotem do kanałów. Gdy umyłem pochodnie i pociągnąłem za nią, otworzyła się pode mną zapadnia. Chyba upadłem na głowę, ale gdy przejrzałem na oczy, okazało się że jestem na poziomie poniżej. W jednaj z jaskiń znalazłem korek w suficie, wbiłem w niego hak i zrobiłem właściwy użytek z pejcza... to znaczy z bata, he he, tylko bez skojarzeń.
Gdy wróciłem na pięterko wyżej, mogłem już przejść przez komnatę, która przedtem była zalana.Za nią znalazłem dziwną machinę, lekko zepsuta ale poza tym to prawie nowa, nie używana. Naprawiłem ją "red cordon'em" i mogłem sobie pokręcić kółkiem (raz). Idąc dalej natrafiłem na trzy płaskorzeźby oraz drzwi, i znów dzięki "Grail Diary" wiedziałem co robić. Jednak idąc jeszcze dalej znowu na mej drodze znalazły się drzwi i zagadka. Może nie uwierzycie ale pamiętnik mojego ojca raz jeszcze okazał się pomocny. Najpierw nacisnąłem szóstą czaszkę (licząc od lewej), a następnie po kolei tak jak jest w książce (3,2,6,4). Za drzwiami znajdował się grobowiec jednego z rycerzy Graala. Zapaliłbym mu świeczkę, ale nie miałem żadnej przy sobie, więc sprofanowałem tylko jego trumnę. Po obejrzeniu tarczy, wyjście nie było już specjalnie trudne. Stara zardzewiała kłódka nie wytrzymała mocarnego uścisku moich ramion. Na dworze spotkałem przyjaciół, i po krótkiej rozmowie postanowiłem udać się na wycieczkę krajoznawczą do Trzeciej Rzeszy.
Po wejściu do zamku, przyczepił się do mnie jakiś kamerdyner, dostał parę strzałów i był spokój. Najpierw wszedłem w korytarz u góry, okazało się że jestem w jakiejś piwnicy. Spotkałem tam kompletnie zalanego żołnierza (Eee nasi tu byli:)). Pogadałem z nim jak z dobrym kumplem, zaproponowałem mu nawet coś do picia, przez co zyskałem kubek. Gdy znalazłem kuchnię zobaczyłem coś jeszcze lepszego, na ogniu smażył się kawał mięcha większy ode mnie. Nie mogłem go jednak wziąć z pieca. Dopiero gdy zalałem palenisko piwem (korzystając z kubka), mogłem zabrać żarełko. Następnie wróciłem na parter i skierowałem się do drugiego korytarza, a później przez drzwi do góry. Następnie skręciłem w lewo, napotkanemu żołnierzowi powiedziałem że jestem z gestapo (3,2,1). Jedno z pomieszczeń okazało się garderobą, zabrałem z nie strój służącego, drugi pokuj wyglądał na jakiś salon, profilaktycznie poruszyłem zbroję przy kominku, na dywanie pojawiła się rysa, trudno. Następnie wróciłem do korytarza i w jednym z pokoi przebrałem się za kelnera. Musiałem pamiętać aby każdy z żołnierzy widział mnie cały czas w takim samym stroju. Wartownikowi przy schodach sprzedałem bajeczkę że jestem służącym i że muszę wypolerować buty jednemu z żołnierzy, służy on drugim piętrze, i jest wartownikiem.
Na pierwszym piętrze, pierwszemu napotkanemu żołnierzowi dałem obrazek Graala (kurczę będę tęsknił). Uważając by nikt mnie nie zauważył w jednym z pomieszczeń w skrzyni znalazłem mundur, niestety za mały ale jak mu się dobrze przyjrzałem, znalazłem w nim kluczyk, którym otworzyłem wieszak w garderobie na parterze (pamiętać o przebraniach). Zabrałem z niej szary mundur oficera, który założyłem dopiero na drugim piętrze. Uważając aby żołnierz koło schodów na trzecie piętro nie przyjrzał mi się z bliska, dostałem się na najwyższe piętro. Napotkanemu wartownikowi znowu naopowiadałem bajek (1,2,1), po czym zacząłem przeszukiwać pokoje. W pierwszym z nich, chyba gabinet dowódcy musiałem oddać psu moje mięsko, aby ten dopuścił mnie do szafki. Wyjąłem z niej kartkę, po oględzinach tejże, zabrałem jeszcze puchar i udałem się z powrotem na drugie piętro. Na końcu korytarza, w którym dałem żołnierzowi obraz, znalazłem pomieszczenie ze skradzionymi skarbami. Za obrazem Mony Lisy (push) znalazłem drzwi, za którymi był mój malutki obrazek i większy obraz Graala patrząc na obraz postanowiłem zapamiętać jak w ogóle wygląda Graal( radzę zrobić save ). Udałem się następnie do kuchni gdzie napełniłem puchar promilami. Z powrotem na trzecim piętrze podałem go kafarkowi w bocznym korytarzu. Natomiast oficerowi powiedziałem, że mam tajne rozkazy (3,2,3). W jednym z pomieszczeń znalazłem kluczyk na lampie. Następnie sprawdzałem cele aż znalazłem taką, w której nad drzwiami wisiały druty od alarmu. Gdy beztrosko za nie pociągnąłem, zjawili się szwabki i pojawił się mój ojciec. Jakiś oficer coś do mnie mówił, więc oddałem mu "old book", no bo przecież że nie "Grail Diary". Ocknąłem się związany wraz z ojcem w salonie na parterze. Ciągnąc krzesła (pull), ustawiłem je, wykorzystując rysę na dywanie tak, aby spadająca halabarda przecięła więzy, gdy pchnąłem zbroję byliśmy wolni. No prawie, ale macając figurkę przy kominku, otworzyłem tajne przejście. Użyłem znalezionego kluczyka na motocyklu i odjechaliśmy w siną dal.
Na lotnisku okazało się że bilety są dla nas za drogie. Spytałem jakiegoś gościa o wnuki. W czasie jak facet nawijał, Henry wyciągnął mu z kieszeni bilety. Na sterowiec dostaliśmy się bez problemów. Jednak po pewnym czasie sterowiec zaczął zawracać. Tato poszedł poprosić pianistę aby zagrał coś ładnego, dał się namówić gdy w jego kubku wylądowała moneta. Usłyszawszy muzykę operator radia pospiesznie wybył ze swojej kajuty. Gdy do niej wszedłem zabrałem z szafki pokrętło (wrench) oraz zepsułem radio. Pokrętło włożyłem do dziury koło drzwi, po uruchomieniu mechanizmu, z sufitu zjechała drabina. Musiałem wtedy iść jak najwyżej i cały czas w prawo, jednocześnie uważając na Niemców. A potem w dół aż znalazłem się w samolocie podczepionym do sterowca. Skąd się tam wziął Henry senior, nie mam pojęcia. W każdym bądź razie lecieliśmy sobie spokojnie do czasu aż pojawił się nam na ogonie myśliwiec. Efekt tego był taki iż mimo walki rozbiliśmy się na jakiejś wiosce. Zawsze trzeba słuchać taty, więc pożyczyłem sobie ładny niebieski samochód i ruszyliśmy w dalszą drogę. Na pierwszym posterunku udało mi się przekonać strażnika że jestem oficerem i że jadę z tajna misją. Niestety na następnych już nie byli tacy głupi. Ale kilka prawych prostych amerykańskiego herosa otworzyło nam drogę aż do samej granicy.
W Iskenderunie przed grotą spotkałem znowu Marcusa. Po przeczytaniu tabliczki, podjąłem odpowiednie kroki, po czym udaliśmy się w trójkę do środka. Po spotkaniu z Donovanem, ojciec nie miał się najlepiej, nie miałem więc wyjścia. Musiałem odnaleźć Graala. Po wejściu do groty czekała mnie pierwsza próba. Musiałem szybko myśleć. WIEM. Bogobojny klęka przed Bogiem (kursor na małą żółtą kropkę mniej więcej na środku ekranu). Pierwsza i najtrudniejsza próba za mną. W drugiej musiałem po prostu iść po odpowiednich płytkach (uważnie czytajcie jakie imię wypowie Indy). Dalej wystarczyło iść prosto przed siebie, aż do jaskini Graala. Stary rycerz długo mówił aż w końcu kazał mi wybierać który ze zgromadzonych tam naczyń jest tym czego szukam ( wybierzcie taki, jaki był na obrazie w zamku, jest tak prawie na środku). Gdy już wybrałem postanowiłem sprawdzić go pijąc z niego wodę. Tak! Udało się, miałem właściwego Graala. Szybko wróciłem do ojca. Pamiętając co mówił rycerz, pozwoliłem by został on w sali z dyskiem, i udałem się wraz z ojcem i przyjacielem w drogę powrotną do domu.
THE END
Autor: Achwar