Space Quest 4: Roger Wilco and the Time Rippers - recenzja

Ta część Space Quest na pierwszy rzut oka niczym nie wyróżniała się spośród gier, jakie powstawały w czasach kiedy na rynku miała miejsce jej premiera. Jednak jest coś w tej przygodówce, co można nazwać przełomowym. Ale o tym później. Space Quest 4 to kolejna część opowieści o przygodach dzielnego zdobywcy kosmosu - Roger'a Wilco. Po swoich poczynaniach w części trzeciej, tym razem Roger postanowił wrócić na swoją rodzinną planetę Xenon. Oczywiście będąc na Xenonie musiał zawitać do wszystkich możliwych barów i lokali, aby pochwalić się swoimi "bohaterskimi" poczynaniami z poprzednich części. Jednak jest ktoś, kto nie zapomniał mu tych wyczynów. I właśnie ta osoba postanowiła go unicestwić, wysyłając swoich "ludzi" aby zajęli się Roger'em. Na szczęście naszemu bohaterowi z pomocą przychodzą ludzie zwani Time Ripper'ami. Niestety ucieczka nie przebiega w takim toku, jaki chciałby Roger i w suma sumarum ląduje on w grze Space Quest 12: The Vohaul's Revenge II. I tutaj zaczyna się nasza rozgrywka.
Technicznie gra wykonana jest na takim samym poziomie co inne produkcje firmy Sierra On-Line z początku lat dziewięćdziesiątych. Czyli zamiast uciążliwego wpisywania komend słownych z klawiatury, całość sterowania zastąpiono wygodnym systemem Point&Click. U góry ekranu pojawia się pasek z wszystkimi dostępnymi komendami, jakie możemy wydać Roger'owi. Są tam takie podstawowe funkcje jak idź, weź, zobacz, mów. Sterowanie sprowadza się do wybrania z górnego menu odpowiedniej komendy, a następnie wskazanie na ekranie postaci lub miejsca na którym daną funkcję chcemy wykonać.
Niestety Space Quest 4 jest najkrótszą z wszystkich części serii SQ. Ledwo co rozpoczniemy rozgrywkę, a tu już przyjdzie nam czas zobaczyć napisy końcowe. Sprawny przygodówkowicz jest w stanie przejść całe SQ4 w przeciągu dwóch godzin, co jest niestety poważną wadą gry. Nie ma chyba nic gorszego niż zbyt krótka przygodówka.
Grafika jest w rozdzielczości 320x200 w palecie 256 kolorów, czyli standardowa rozdzielczość VGA. Zarówno tła, jak i postacie w grze są rysowane i ogólnie prezentują się bardzo sympatycznie. Muzyka jest w formacie MIDI i jeżeli nie mamy karty muzycznej która potrafi przyzwoicie generować tego rodzaju dźwięki to niestety będziemy zmuszeni do słuchania tragicznej syntezy FM. Dźwięki w grze pojawiają się sporadycznie, jednak jest coś co przemawia bardzo pozytywne za udźwiękowienie tej części Space Quest'a. Mianowicie istnieje wersja tej gry, w której wszystkie dialogi są czytane przez lektorów. Biorąc pod uwagę datę, kiedy gra powstała, 1991 rok, to trzeba przyznać iż były to czasy, w których wydanie "mówionej" wersji zapisanej na krążku CD, było ogromnym rynkowym przełomem. Wtedy tylko bardzo niewielki odsetek posiadaczy komputerów klasy PC mógł się pochwalić czymś co nazywa się CD-ROM i tego rodzaju przedsięwzięcie musiało być zauważalne na rynku wydawniczym. Dlatego gorąco polecam, nawet teraz, bliższemu zapoznaniu się z tą częścią gry, żeby chociażby sprawdzić jak w 1991 roku wydano grę, która technicznie wyprzedzała swoje czasy. Dodatkowo należy także dodać, iż istnieje możliwość uruchomienia tejże gry w okienku w wersji dla 16-bitowej wersji systemu Windows, co także można uznać za niewielki krok naprzód. Oczywiście z okienkową wersją Space Quest 4 znakomicie radzą sobie dzisiejsze Windows'y i nikt nie powinien mieć problemów z uruchomieniem SQ4 na swoim blaszaku.
7 | PLUSY: sympatyczna grafika + głosy lektorów |
MINUSY: zbyt krótka - muzyka |
autor: dam-soft