Lord of the Rings: The Fellowship of the Ring (mniej przygodowa) (Abnaxus)

Odkąd usłyszałem, że ma powstać gra komputerowa na podstawie mojej ulubionej książki już nie mogłem się doczekać daty jej premiery. Niestety gdy już wróciłem ze sklepu z upragnionym i długo wyczekiwanym pudełkiem to niestety miałem mieszane uczucia. Zacznę może od nietypowej strony, a mianowicie od wymagań sprzętowych. Pominę już fakt, że są one trochę wygórowane i trzeba mieć naprawdę niesamowicie dobry sprzęt, żeby móc grać w tę grę i cieszyć się płynnymi animacjami. Sama produkcja jest wprawdzie płynna, ale częste wstawki filmowe mogą zawieść wybredne oko. Jednak nie o tym chciałem mówić zaczynając od wymagań. Otóż program potrzebuje do poprawnego działania najnowszych sterowników do kart graficznych i zzieleniałem ze złości gdy zobaczyłem po włączeniu gry, że na ekranie kompletnie nic nie widać. Na szczęście firma Play-It, wydawca polskiej wersji, wykazała się fachową pomocą techniczną i uzyskałem szybką pomoc we wszystkich trapiących mnie problemach, ale niestety zacząłem już grę z negatywnym nastawieniem. Na szczęście rozgrywka zapowiadała się wyśmienicie. Gra należy do gatunku TPP. Programiści zaoferowali nam możliwość gry aż trzema postaciami (chociaż niektórzy pewnie spodziewali się, że pokierują całą dziewiątką :)) Frodem, Aragornem i Gandalfem. Muszę przyznać, że to bardzo urozmaica zabawę, ponieważ każda z tych postaci jest inna i wymaga innego podejścia do gry. Na przykład Frodem musimy dużo główkować i umiejętnie korzystać z jego zdolności skradania się oraz możliwości bycia niewidzialnym przy pomocy Pierścienia (to drugie zostało mądrze skonstruowane i programistom należą się brawa za genialny w swej prostocie pomysł). Dzięki tym zdolnościom musimy unikać wszelakich wrogów, bo szczerze mówiąc marne wojaki z tych Hobbitów :). Niestety jak to w życiu bywa nie unikniemy zawsze konfrontacji z przeciwnikiem i od czasu do czasu przyjdzie nam się zmierzyć z jakimś wilkiem, czy pająkiem. Drugą z postaci jest Aragorn i przy nim gra zamienia się w, i tu chyba zacytuję fragment innej recenzji, "typową grę bij, zabij i do przodu", ale nie jest to w żadnym wypadku wada. Gandalf jest natomiast postacią pośrednią, ponieważ pomimo iż będziemy musieli stawić czoła wielu orkom, trollom i innym szkaradztwom to jeszcze trzeba w strategiczny sposób używać arsenału czarów jaki Gandalf posiada. W trakcie gry uczestniczymy niemalże we wszystkich wydarzeniach opisanych w książce, ale, niestety, bardzo zaskoczyło mnie zakończenie. Otóż gdy bohaterowie docierają do Amon Hen, Sam zostaje porwany przez uskrzydlonego Nazgula i gdy już uda nam się go odbić, włącza się animacja i słyszymy, że drużyna bezpiecznie doprowadziła Froda do granic Mordoru. Czegoś tu nie rozumiem i takich zmian nie będę tolerował :(. Największą jednak wadą gry jest to, że jest ona zbyt krótka. Mieści się na jednej płytce co na dzisiejsze standardy jest liczbą dosyć małą, a cała zabawa zamyka się w około 10 godzinach. Na naszej drodze nie znajdziemy, żadnego zadania wymagającego jakichś szczególnych umiejętności i wszystkie przeszkody pokonamy jak nie za pierwszym, to za drugim razem. Zraził mnie również interfejs, który był odrobinę zbyt skomplikowany i z początku spędziłem sporo czasu na ustawianiu klawiszologii. Co do oprawy audiowizualnej, to stoi ona na wysokim poziomie i trzeba przyznać, że było nie lada wyczynem zmieścić wszystkie, w pełni trójwymiarowe, krajobrazy Śródziemia na jednej płycie. Wszystkie elementy i obiekty zostały bardzo dokładnie i szczegółowo dopracowane, a największe wrażenie robi chyba kopalnia Morii, gdy widzimy olbrzymie zamknięte przestrzenie, przepaście bez dna i kunszt krasnoludzkich architektów. Przyroda jest również przedstawiona w sposób zadowalający, niemniej jednak nie ustrzeżono się drobnych błędów, takich jak na przykład płaszcze, które w złożeniu miały się poruszać zgodnie z ruchami ciał bohaterów i prawami fizyki, lecz niestety, gdy zrobimy kilka gwałtownych ruchów płaszcz przeszyje naszego bohatera na pół :). Wszystko jest okraszone za to doskonałymi odgłosami (strumyk szumi, drzewa szeleszczą, te sprawy :)) oraz cudną muzyką, która, zaryzykuję określenie, jest niemalże tak dobra jak filmowa. Każda lokacja posiada swój własny, odpowiedni utwór muzyczny, podkreślający i potęgujący nastrój. Jedyny bubel znalazłem jedynie w jednej wstawce filmowej, gdy pod głosem Froda słychać głos angielskiego lektora. Co do lokalizacji to nie mam żadnych zastrzeżeń. Literówki praktycznie się nie zdarzają, a głosy zostały dobrane perfekcyjnie. Szczególnie przypadł mi do gustu głos Gimlego. Niestety w kilku momentach można znaleźć kilka tekstów, które zostały na siłę naciągnięte, aby przypominały teksty filmowe. Podsumowując, z racji iż programiści nie wystrzegli się licznych błędów to gra nie jest jednak zła. Niemniej jednak polecałbym ją tylko fanom trylogii Tolkiena, ponieważ jedynie oni docenią możliwość wzięcia udziału w przygodach swoich ulubionych bohaterów. Natomiast wytrawni gracze zrażą się niedoskonałościami, więc radzę się najpierw zastanowić zanim wydacie ponad sto złotych. Ja jednak nie żałuję :). autor: Abnaxus