Deponia Doomsday - recenzja

Dodane przez Kami dnia 01.04.2016 17:05

Sequel czy prequel? To ważne pytanie przy zamiarze powrotu do serii, która mogłaby wydawać się zamknięta. Daedalic stwierdził jednak, że jest to zbyt trudny wybór, albo też zbyt ograniczający i stworzył odsłonę wykraczającą poza czas i przestrzeń.

Deponia Doomsday

Rufus także sobie nie ujmuje, tym razem siejąc jeszcze większe spustoszenie we wszechświecie, tworząc nowe mieszanki genetyczne i oczywiście obrażając wszystkich po drodze.

Ogrom pracy

Fabuła wyraźnie nie była tworzona ad hoc, dobrze przemyślana paralela wpasowuje się w istniejącą już trylogię. Rozgrywka zajęła mi aż 10 godzin i zdecydowanie nie można odmówić Doomsday braku treści. Zastanawiałam się jednak, czy sesja kreatywna nie była przypadkiem aż nazbyt owocna. Zabawa czasem stwarza wiele możliwości, ale też łatwo przestaje być prosta w odbiorze. Po 8 godzinie fabuła zamienia się w serię skomplikowanych wyjaśnień, pętli i cut-scenek. Czułam się jakbym na deser dostała starą brukselkę – owszem, pełną wartościowych treści (w tym przypadku wyjaśnień), ale ledwo zjadliwą.

Deponia Doomsday

Nowa Deponia jest pełna filmowych wstawek. Biorąc pod uwagę, że całość jak poprzednio zrealizowana jest w 2D, developerzy naprawdę się postarali. Postaci są pełne energii, a otoczenie tętni życiem. Co prawda cały czas przeszkadzało mi, że w animacjach jest za mało klatek, przez co ciągle męczyło mnie wrażenie zacinania się całego procesu, ale patrząc na imponujący ogrom pracy aż trudno mi się tego czepiać. Nawet brak lip-syncu jest ukrywany przez kreskówkową stylistykę, więc mucha nie siada.

Deponia Doomsday Deponia Doomsday Deponia Doomsday

Szkoda tylko, że gra w ogóle nie jest dowcipna. Na całe 10 godzin, zaśmiałam się dokładnie 10 razy. Nie wiem czy to kwestia tłumaczenia, bo gra w Niemczech ma całe rzesze fanów, ale tym razem jest jeszcze gorzej niż w Goodbye Deponia. Odwołania kulturowe są tak słabe, że aż ledwo zauważalne. Większość żartów Rufusa wybijała mnie z rytmu podczas rozgrywki i ciągle zastanawiałam się, dlaczego zawsze coś mu nie pasuje. Nawet motywy, które wyraźnie zapowiadały się zabawnie kończyły na rasistowskim komentarzu, rozbieraniu Goal albo morderstwie małych żyjątek, pozostawiając bardziej niesmak niż uśmiech. W dodatku myślę, że już zawsze będę trochę krzywo patrzeć na Daedalica za szydzenie z osób transseksualnych.

Wszystko dla fanów

Zagadki cierpią na rozdwojenie jaźni. Raz są naprawdę dobrze poukładane, wiadomo do czego się zmierza, łapie się flow i po prostu dobrze się gra, a w kolejnym rozdziale płacz i zgrzytanie zębami. Nie zapominajcie o zabawie czasem – zrobicie coś źle? Nie ma sprawy, wracamy do przeszłości i wszystko trzeba robić od nowa. Na dokładkę dorzućmy do tego kilka czasówek i ok, będąc sprawiedliwym są one w większości mało szkodliwe, najczęściej wymagając spazmatycznego klikania, ale ten jeden raz są połączone z podróżami w czasie, jednocześnie wymagając wykonania wielu czynności. Mordowałam się z tą pętlą nie wiem ile razy i mogę ją tylko określić jako producencki sadyzm.

Deponia Doomsday

Zawiódł mnie także montaż dźwięku, co szczególnie przeszkadza na początku gry. Dialogi nie są dobrze wypoziomowane i niektóre postaci mówią dużo głośniej od innych. Ponieważ wystawienie na słaby dźwięk jest bardzo męczące, pierwsze dwie godziny rozgrywki nie były dla mnie zbyt przyjemne. Wyjątkiem jest samo intro, do którego zwerbowano Davida Haytera. Te 10 minut dograno na ostatni guzik i w sumie nic dziwnego. Popularne teraz nazwisko pewnie zwróciło kilka głów w stronę Deponii.

Deponia Doomsday Deponia Doomsday Deponia Doomsday

Doomsday wyraźnie zostało stworzone dla fanów. Wszędobylskie dziobaki przesiadują w najdziwniejszych miejscach. Fabułę pokierowano w sposób umożliwiający zobaczenie wszystkich najpopularniejszych postaci. Nawet wpleciono kilka mini-gierek, tak jak w każdej poprzedniej odsłonie. Wszystko po to, by zasłonić fakt, że ostatecznie zostajemy z treścią, którą można opowiedzieć w minutę. Niemniej jednak doceniam, że gra nigdy nie starała się narzucać na mnie sentymentów albo odwołań do więzi, których z grą nie dzielę, jak to robi Michonne czy Heaven’s Hope.

60% genialności

Deponia Doomsday ma powolny start, ale po dwóch godzinach rozkręca się i oferuje sześć godzin dobrej rozgrywki (czasami przerywanej przez zawoalowane zagadki lub zbędne komentarze Rufusa). Niestety na końcu przyspiesza bez opamiętania i ostatnie dwie godziny to jedynie ciągła bieganina pomiędzy portalami czasoprzestrzennymi i sadyzm developerów. Nieustanna destrukcja jaką sieje za sobą Rufus już mi się przejadła. Mimo to trudno nie zauważyć ogromu pracy jaki został włożony w produkcję. Grafika, niezliczona liczba animacji, muzyka i nawet cała zwariowana historia, która pomimo swojej absurdalności jest logicznie spójna. Trzon gry jest bardzo dobry, tylko Rufus zawala całą resztę.


7 PLUSY:
pasująca do trylogii opowieść + wypełnienie treścią + grafika i różnorodność animacji + częściowo zagadki
MINUSY:
przeholowana zabawa z czasem - humor, jeśli można to tak określić - częściowo zagadki

Autorka: Kami

Na podstawie wersji Steam. Wszystkie screeny autorstwa własnego.

   

Komentarze


3011 #1 Aerobird
dnia 01.04.2016 20:12
Pamiętam jak zaczynałem swoja przygodę z serią Deponia , od zagrania w demo na steam - i było po prostu super zamknięta przestrzeń domu 2 plansze na których kombinujesz i dobrze się bawisz- po zakupie już pełnej wersji czar trochę prysnął , 4-5 plansz - wracanie w kółko z jednej do drugiej i trzeciej planszy , koniec końców ukończyłem trylogie , zakończenie możę nie najlepsze , z cierpkim jak dla mnie zakończeniem , a obecna nowa cześć jak dla mnie to odcinanie kuponów . Ocena 7/10 to i tak dość wysoka ocena .
165 #2 Kami
dnia 01.04.2016 21:13
A mnie miło zaskoczył ten komercyjny powrót. Upatrywałam się skoku na bank, ale szybko porzuciłam to przekonanie, gdy zobaczyłam jakość, z jaką została wykonana produkcja.

Tylko Rufus mi przeszkadzał. Wink2 Poza tym Doomsday jest piękne i tętni życiem. Myślę, że niższa ocena byłaby po prostu niesprawiedliwa, nawet biorąc pod uwagę te wszystkie koszmarne odzywki i przeholowane zakończenie.
3141 #3 Ostrowiak
dnia 01.04.2016 21:59
dobijcie niech się nie męczy

zamiast pracować nad Devil's Men to psują mi miłość do Deponii
165 #4 Kami
dnia 01.04.2016 22:19
Wszyscy już grali? Wow
3149 #5 Alexandra
dnia 05.04.2016 01:11
serce mi urosło jak usłyszałam o nowej deponii, właśnie się szykuje do rozegrania. Ale widze tutaj kilka gorzkich żali..
165 #6 Kami
dnia 05.04.2016 06:36
Jak jesteś fanem serii, to nie zwracaj uwagi. Smile2 Gra była tworzona dla Ciebie.
   

Dodaj komentarz


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
   

Oceny


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?