Aviary Attorney - recenzja

Dodane przez Kami dnia 30.12.2015 11:10

Zawsze uwielbiałam ilustracje do Alicji z Krainy Czarów, dlatego Aviary Attorney od razu przykuł moją uwagę. Dodając, że jest to gra detektywistyczno-sądowa, gdzie od tego jak wykorzystamy czas przed rozprawą zależy nasz sukces... Chyba nie było dla mnie lepszego prezentu na przerwę świąteczną.

Aviary Attorney

Wcielimy się w postać Jayjay Falcona, który jak sugeruje nazwisko – jest sokołem. Chociaż nie do końca. Gra oparta jest na karykaturach niejakiego pana J. J. Grandville. Producenci stworzyli barwną plejadę postaci, mając do dyspozycji tylko kilka rysunków. Budową charakteru trafili jednak w punkt.

Po sznurku do sedna

Falcon prowadzi swoją praktykę wraz z asystentem Sparrowsonem. Od dłuższego czasu nie mieli żadnego klienta, ale nigdy nie ignorujcie nazw zaczynających się na „A”. Bycie pierwszymi w książce telefonicznej zapewnia im nowego klienta, na którym nauczymy się też całej mechaniki gry. Trzeba przyznać, że początkowo czułam się jak dziecko we mgle. Nie dlatego, że nie wiedziałam co robić, ale po prostu żadna z rzeczy, które odkrywałam, nie naprowadzała mnie na trop. Po kilku wirtualnych dniach poszukiwań wkroczyłam na salę sądową niepewnym krokiem. Tym większe moje zdziwienie, kiedy nagle wszystko zaczęło układać się w logiczną całość.

Aviary Attorney

Na tym jednak nie koniec, ponieważ gra porusza wątek sprawiedliwości i tego jak wygląda w praktyce. Nie będziemy więc bezmyślnie biegać od świadka do świadka, by kolejny raz zgarnąć zwycięstwo w sądzie. Cała fabuła stopniowo prowadzi do zatrzęsienia całym ustrojem XIX wiecznej Francji.

Aviary Attorney Aviary Attorney Aviary Attorney

Gracz ma też wpływ na to, jak będzie wyglądać czwarta i ostatnia rozprawa, będąca bezpośrednim efektem wcześniejszych decyzji. Istnieją trzy możliwe zakończenia, z których jedno nie zostało jeszcze wydane. Jest to dla mnie o tyle zaskakujące, że prawdopodobnie jest to też zakończenie, na które najłatwiej trafić. Mimo, iż gra jest w ten sposób niekompletna, nie została wydana jako Early Access, a pełnoprawny produkt. Gdy trafimy na owo zakończenie, pojawia się komunikat, by zaczekać jeszcze dwa dni lub rozegrać inaczej wcześniejsze wątki. W momencie, kiedy piszę te słowa minąć już tydzień od premiery, a aktualizacji ani widu ani słychu. Ostatecznie gra ma również zostać powiększona o dodatkowy wątek, ale najwyraźniej nie stanie się to w najbliższej przyszłości.

Sztuka cywilizowanego rabunku

Sama mechanika gry przypomina visual novel z dodatkowymi elementami, jak inwentarz (będący jednocześnie zbiorem naszych dowodów), czy portfel z frankami, którymi sami zarządzamy. Za każdą wygraną rozprawę otrzymamy zapłatę, a zebrane środki mogą być przeznaczone na rozwój kolejnego śledztwa, pomoc biednym lub grę w karty. To taki ostatni trend, by gra miała również grę w sobie, a Aviary Attorney ma Jacques-Noir, czyli nasze popularne „oczko”. Rozgrywka jest niesamowicie wciągająca i za każdym razem, gdy miałam pretekst odwiedzić pub, nie odmawiałam sobie kilku partyjek. Przy okazji poznałam też okrutną regułę hazardu, bo oczywiście w kolejnej rundzie miałam się odegrać, a zamiast tego wychodziłam z jeszcze większą stratą.

Aviary Attorney

Grafika jest bardzo charakterystyczna, cała gra wygląda jak żywa książka. Nastrój XIX wiecznej Francji wzmacnia również muzyka Camille Saint-Saëns, który był kompozytorem ery romantyków. Producenci ustawili na Kickstarterze kamień milowy, po którego przekroczeniu miała powstać muzyka orkiestralna, ale cieszę się, że do niego nie dotarli. Saint-Saëns zapewnił aranżację na każdą okazję.

Aviary Attorney Aviary Attorney Aviary Attorney

Rozgrywka zajęła mi ponad 6 godzin, wraz z dwoma dostępnymi zakończeniami. Najwięcej czasu pochłania trzecia rozprawa, ponieważ jest niesamowicie rozbudowana, a pomyślne dojście do zakończenia 4B wymagało ode mnie kilku podejść. Należy dobrze czytać dialogi (ponieważ brak dubbingu) i wypróbować każdą możliwą opcję – nigdy nie wiadomo, ten jeden najważniejszy dowód może pojawić się w kompletnie niespodziewanym miejscu.

Ptak bez kilku piór

Początkowo byłam dość zdziwiona zadziornością dialogów. Po grafice sądziłam, że będą one bardziej poważne niż żarty o hipsterach. Nie mam jednak nic przeciwko, Sparrowson nieustannie rozbawiał mnie swoimi komentarzami. W tym sensie para prawników jest jak Holmes i Watson. Tak naprawdę jedynym cierniem w rozgrywce były dla mnie widoczne od czasu do czasu niedociągnięcia produkcyjne. Przykładowo rozpoczynając rozprawę, kamera zjeżdża poniżej katedry sędziego i chwilowo zatrzymuje się. Wyraźnie w tym miejscu miało coś się pojawić, ale pozostała tylko niezręczna pustka. Muzyka również sugeruje, iż niedostatecznie dużo czasu przeznaczono na jej edycję. Trudno również zapomnieć o brakującym zakończeniu, które najwyraźniej „wyjdzie jak wyjdzie”.

Aviary Attorney

Wyjąwszy jednak te potknięcia, gra oferuje jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. Jest jak książkowy kryminał, w który tchnięto życie i do którego sami możemy wybrać własne zakończenie.


8 PLUSY:
każda rozprawa częścią większej całości + kilka zakończeń + Jacques-Noir + grafika żywej książki
MINUSY:
gra wydana w stanie niedokończonym

Autorka: Kami

Na podstawie wersji Steam. Wszystkie screeny autorstwa własnego.

   

Komentarze


Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
   

Dodaj komentarz


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
   

Oceny


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?