Może dobrze byłoby zacząć od tego, że nie sięgam z własnej woli po horrory. Głównie dlatego, że jestem bardzo podatna na atmosferę i w dobrze zrealizowanych produkcjach dostaję palpitacji serca. Through the Woods jest jednak dopiero prototypem, więc jak straszne może być?

Zaczynamy od dialogu, który rozgrywa się z offu, czyli poza widzianym przez nas kadrem. Karen Dahl, matka zaginionego chłopca (Fillipa Dahl Eriksena) rozmawia z kimś, kto zdecydowanie zadaje jej dużo pytań. Jego fach pozostawiony jest jednak naszej wyobraźni. Rozmowa szybko schodzi na las, który stanowi miejsce rozgrywki i od tego momentu można już zwiedzać otoczenie. Dlaczego Karen szuka swojego syna w środku nocy? Nie wiadomo. Mówi jedynie, że Fillip został porwany przez Starego Eryka, który najwyraźniej jest postacią wykorzystywaną do straszenia małych dzieci, by słuchały się rodziców. Może rozmawia z psychologiem.
Na, na, nie boję się, bo mam latarkę i GPS
Tak jak można zobaczyć na trailerze, rozgrywka głównie skupia się na zwiedzaniu ciemnego lasu z latarką w dłoni, co samo w sobie nie jest takie straszne. Las wygląda dość zwyczajnie, chociaż charakteryzuje się ciekawym ukształtowaniem terenu. Praktycznie cały czas pniemy się w górę lub schodzimy w dół. W połączeniu z nieprzeniknioną ciemnością, nigdy nie wiadomo co czeka za rogiem. Udostępniony nam kawałek gry nie był specjalnie długi, ale prócz tego co normalnie można uznać za las, zdążyłam zwiedzić opuszczone domostwa, swego rodzaju polanę i część jaskini.

Moją największą obawą było to, że wejdę do ciemnego labiryntu drzew, w którym właściwie nie będę wiedziała w którą stronę iść, jak w The Path, gdzie wszystko wygląda tak samo i w zasadzie nie wiem czy nie kręcę się w kółko. Through the Woods prowadziło mnie jednak określoną ścieżką. Drogę wyznaczały małe plakietki odblaskowe, które jak powiedziała Karen, kolekcjonował jej syn. Dzięki latarce widać je już z daleka i muszę przyznać, że są bardzo dobrze rozłożone w terenie. Kiedy tylko zaczęłam się zastanawiać czy nie zbłądziłam – w oddali pojawiała się kolejna.
Niewidzialna ręka fabuły
Dialog, którym rozpoczyna się rozgrywka, ciągnie się kawałkami w trakcie całej podróży przez las. Kolejne części aktywują się, gdy tylko dotrzemy do odpowiedniego miejsca, co również działało jako swego rodzaju zapewnienie, że dobrze się kieruję. Rozmowa stanowi nie tylko tło fabularne, ale również dodaje otuchy w ciemnym lesie. Porównałabym to do spontanicznych dialogów członków drużyny podczas zwiedzania lokacji w Dragon Age Inquisition. Co prawda tam odgrywały więcej funkcji, ale sprawiały również, że gracz nie czuł się zbyt samotnie przemierzając połacie terenu, a podróż zbyt szybko się nie nużyła i tak też jest w Through the Woods Poza tym historia rozwija się w bardzo intrygujący sposób.

W trakcie rozgrywki natrafiłam kilka razy na obeliski, które stanowią punkty zapisu. Nawet dla nich nasza protagonistka miała logiczne wytłumaczenie, mówiąc iż stanowią dobre punkty, do których może wrócić, jeśli zgubi wątek w trakcie opowieści.
Najstraszniejsze czai się za plecami
Największą zaletą Through the Woods jest to, że praktycznie cały czas coś się dzieje. Wspomniałam już o sprytnym rozmieszczeniu kierujących gracza odblasków. Tak samo jest z elementami grozy. Dosłownie za każdym razem, kiedy już zaczynałam przyzwyczajać się do otoczenia, działo się coś, co sprawiało że moje biedne serce otrzymywało kolejną dawkę adrenaliny. W rezultacie mogę powiedzieć, że ta gra jest po prostu przerażająca.

Sam las może nie jest specjalnie strasznym miejscem, ale kiedy na powitanie bohaterka mówi nam, że czuje się jak niechciany intruz, całość nabiera zupełnie innych barw. Nagle coś poruszyło się w krzakach, trochę dalej słychać łamiącą się gałązkę, a później nagle ktoś nuci upiorną melodyjkę w oddali. W dodatku krajobraz cały czas się zmienia i gra to świetnie wykorzystuje, zrzucając na gracza coraz to nowe doznania. Przykładowo, kiedy doszłam do zamkniętych drzwi i odeszłam dosłownie pięć kroków dalej by rozejrzeć się i poszukać innej drogi, dobiegł mnie dźwięk szarpania drzwi z drugiej strony. Te drzwi potem bardzo powolnie otworzyły się. To był ten moment, kiedy na chwilę wstałam od komputera, bo myślałam, że zejdę na zawał.

Takich motywów w grze jest dużo więcej. Nawet nie spostrzeżecie kiedy automatycznie wdusicie Shift, by zacząć biec, chociaż nawet nie wiecie czy jest taka możliwość. Najbardziej przerażające jest to, czego nie widać. Through the Woods świetnie operuje atmosferą i nie popełnia błędu The Vanishing of Ethan Carter gdzie straszydło wyskakiwało nam przed oczami jak pajac z pudełka. Coś takiego może pierwszy raz przestraszyć na zasadzie szoku, ale automatycznie traci też całą swoją moc.
Norweski talent
Grałam w środku dnia, wokół mnie krzątały się inne osoby, bo była niedziela, a ja i tak ledwo przetrwałam ten mały kawałek rozgrywki. Mimo to, muszę przyznać, że to co zobaczyłam stało na wysokim poziomie (dźwięk szczególnie zasługuje na wyróżnienie) i jeśli będzie on utrzymany w wersji finalnej, to recenzję będzie pisać Przemo, człowiek o nerwach ze stali.
Autorka: Kami
Na podstawie udostępnionego przez producenta prototypu. Wszystkie screeny autorstwa własnego.