W miesiąc po Xboxowej premierze, Brothers – A Tale of Two Sons pojawiło się na platformie Steam oraz PS3. Malownicze lokacje oraz fakt, iż jest to single player posiadający dwóch bohaterów, którymi gra się jednocześnie od razu przykuł moją uwagę. Nie wiedziałam jednak, że „ładna gierka” szybko przekroczy moje oczekiwania.
Osobno, a razem
Zaczynamy od intra z tragiczną śmiercią jednego z rodziców. Od razu staje się jasne, że młodszy brat był bliżej matki, podczas gdy starszy zdecydowanie preferuje ojca. W sumie jedyne co w ogóle mówi o pokrewieństwie dwóch chłopaków to tytuł i obecność jednego domostwa na oddalonym od miasteczka wzgórzu, gdzie najwyraźniej mieszkają.

Poza tym są dwiema zupełnie odmiennymi osobami. Nie mam tu na myśli tylko tego, że jeden jest starszy i nosi się na niebiesko, a drugi młodszy i woli żółty. Po drodze będziemy mijać pełno osób i stworzeń z którymi możemy wejść w opcjonalną interakcję. Każdy z braci będzie zachowywać się inaczej - jeden pomoże, drugi napsoci, jeden będzie mógł pogłaskać kota, drugi ledwo utrzyma wyrywające się zwierzę.
Jednak tym, dzięki czemu sama się z nimi związałam i uważałam ich za prawdziwych braci (nawet jeśli nie z urodzenia) jest sterowanie. Istnieje co prawda możliwość użycia klawiatury, ale nie polecam. Gra była robiona z myślą o padzie i z nim powinna być rozgrywana. Jeśli należycie do typu ludzi łatwo irytujących się, to tylko powiem – nie zrażajcie się i starajcie się trzymać każdego z braci po odpowiedniej stronie, jest łatwiej. Można to nawet uznać za świetne ćwiczenie umysłowe, bo jest trochę jak klepanie się po głowie i pocieranie brzucha – każda dłoń steruje inną postacią.

W grze możliwych jest wiele opcjonalnych interakcji, nawet głaskanie kota.
Osobliwym zjawiskiem była dla mnie zwiększona determinacja po każdym nieudanym ruchu. Początkowa nieporadność szybko zamieniła się w swego rodzaju osobną grę pomiędzy sterowaniem, a mną. Dosłownie konkurowałam sama ze sobą, coraz wyżej podnosząc poprzeczkę. Tym razem wejdą po klifie jednocześnie, teraz żadnym się nie zatrzymam itp. Cały czas trzymało mnie to w pełni skupienia, przez co fabuła trafiła do mnie tym mocniej.
Pełna i skończona
A historia jest niesamowita. Zaczynamy od zawiezienia chorego ojca do lekarza/znachora/zielarza, który daje nam do zrozumienia, że jedyne co może rodziciela uratować to bliżej nieokreślony przedmiot pochodzący z wielkiego drzewa, najwyraźniej rosnącego na drugim końcu świata (chociaż każdy może nas do niego pokierować). Oczywiście od razu wyruszamy w podróż, która jest jedną z najbardziej poruszających jakie kiedykolwiek poznacie. Przynajmniej dla mnie taka była.



Razem z braćmi przemierzycie osiem zupełnie odmiennych lokacji, które łączą się w całkowicie naturalny sposób. Level design jest zrobiony tak, by jednocześnie gracz wyraźnie poczuł otoczenie, ale i nie zdążył się nim znudzić. Naprawdę świetna robota. Cała gra to zaledwie 5 godzin, ale fabuła jest satysfakcjonująca i zamknięta.
Ślady na śniegu
Grafika… jaka ta gra jest cudowna! Co jakiś czas napotkacie na ławki, na których można usadowić obu braci i podziwiać widoki, co normalnie byłoby dość dziwne, ale nie tu. Krajobrazy często zapierają dech. Zresztą wiele szczegółów też zwróciło moją uwagę. Szczególnie fragment, kiedy płynie są łódką po rzece częściowo ściętej lodem. Kry zatapiają się pod łódką, pokrywa je woda, a potem ponownie wypływają, kiedy już je miniemy. Nigdzie czegoś takiego nie widziałam. To było prawie takie wrażenie, jak podczas tegorocznego E3, kiedy na prezentacji Tom Clancy's The Division, postać przymknęła drzwi samochodu.

Woda jest zrobiona fenomenalnie!
Całość uzupełnia oprawa muzyczna, która uderza już od początku. Osobno bym jej nie słuchała, ale podczas rozgrywki zlewa się z otoczeniem i razem tworzą wspaniały klimat.
Natrafiłam tylko na jedną rzecz, gdzie nie do końca było wszystko w porządku. Bohaterzy zostawiają ślady na śniegu, co jest super, ale podłoże stworzono tak, że miejscami prześwituje na ścieżkach ziemia, co nie wpływa na pozostawiane ślady. Czyli po prostu postacie zapadają się w zamarzniętej ziemi tak samo jak na białym podłożu. Nie wiem czy ten szczegół przeoczono, pominięto, czy może Unreal Engine 3 nie radzi sobie z tego typu zmiennymi.
Ćwiczenie palców
Natrafimy na masę czynności do wykonywania we dwójkę. Podsadzanie na krawędzie, przesuwanie ciężkich przedmiotów, obsługa maszyn, ścinanie drzewa itp. Wiele z nich jest bardzo sprytnie pomyślanych i sprawia dużo frajdy podczas rozgrywki. Niestety jak na tak krótki czas trochę za często będziemy podsadzać małego, który musi spuścić linę dla starszego.

Innymi razy jednak po prostu trzeba przejść dalej i obaj bracia muszą pokonać tą samą przeszkodę niezależnie od siebie. Miejscami może to być irytujące, jeśli będziemy uporczywie starać się przechodzić zbyt szybko, nie mając jeszcze dostatecznej pewności ruchów, co oczywiście zrobiłam. I mimo, że szlag mnie już trafiał i chciałam wyrzucać pad przez okno, to próbowałam enty raz przez wspomnianą już rywalizację, aż w końcu się udało.
Można umrzeć i to bardzo często, ale nie kosztuje to więcej niż powrót na początek danej przeszkody. Raz zauważyłam dość dziwną mechanikę, kiedy musimy przeskoczyć jednym z braci na drugą stronę urwiska – spadając, giniemy. Później niezależnie od nas i tak spadamy w tą samą przepaść, ale tym razem nie giniemy, a jeszcze podąży za nami drugi chłopak. Aczkolwiek można by się kłócić, że spadamy z innego miejsca.



Uderzenie obuchem
Gra nie jest dla dzieci. Kolejna, która może zwodzić bajkowym wyglądem. Miejscami możliwa śmierć jednego z braci jest przedstawiona bardzo brutalnie i możemy napotkać dość ponury motyw stanowiący całkowicie opcjonalny kawałek gry. Kwestia chwilowego zboczenia z drogi. Trafimy też do lokacji, która wyraźnie jest pozostałością po nie tak dawnej bitwie i pełna jest zwłok olbrzymów. Powiem tylko, że często będziemy musieli kształtować nasze otoczenie, by przejść dalej. Dalej już wymieniać nie będę, ale nie raz przyjdzie się trochę zastanowić zanim przesuniemy gałkę, czy wciśniemy trigger.
Samo zakończenie jest jak uderzenie obuchem. Zaskakujące i pozostawiające w lekkim szoku. Aż do napisów myślałam, że to wszystko się jeszcze zmieni, ale… sami zobaczycie. Myślę, że do fabuły przyczyniają się też dialogi, które są wygłaszane w ich własnym, prostym języku.

Podróż pełna emocji
Czepiam się tej gry jak mogę, czasami naprawdę obskurnych rzeczy. Tylko po to, żeby cała recenzja nie składała się tylko z jednego zdania – ta gra jest niesamowita. Bo jest. Niewiarygodnie piękna z mocnym klimatem i wspaniałą, poruszającą fabułą.
Pełno tam dbałości o szczegóły, jak to że bracia ślizgają się będąc na lodzie, wspomniane już przytapiane kry na rzece, motyle w lesie, ludzie zajmujący się swoim domostwem w miasteczku i inne. Grę stworzyło studio Starbreeze, które w tym samym roku wypuściło Payday 2. W kolaboracji ze szwedzkim reżyserem Josefem Faresem, stworzyli coś zupełnie dla nich nowego i mam nadzieję, że nie jest to ich ostatnia tego typu produkcja.
Polecam każdemu.
10 | PLUSY: sterowanie + główni bohaterowie + wywołująca emocje fabuła + różnorodność lokacji + wspaniała oprawa wizualno-muzyczna + zadania w kooperacji + opcjonalne czynności + dbałość o szczegóły + no i możliwość pogłaskania kota |
MINUSY: dla mnie brak, ale może czytając recenzję wyłapiecie coś dla siebie |
Autorka: Kami
dnia 10.11.2013 11:19
dnia 10.11.2013 22:31
dnia 10.11.2013 23:49
dnia 10.11.2013 23:54
dnia 11.11.2013 09:33
dnia 11.11.2013 09:34