Chyba każde polskie dziecko zna kreskówki o Reksiu. Pies ten był z pewnością bohaterem dzieciństwa wielu osób ze starszego i młodszego pokolenia. Młodsi mogli dodatkowo zapoznać się z nim poprzez wiele serii gier edukacyjnych, przygodowych i zręcznościowo-logicznych. Właśnie z tych ostatnich wywodzi się postać Kreta Kretesa – doktora Watsona przy Sherlocku-Reksiu. Jest to postać drugoplanowa, która okazała się na tyle dobra, że jej twórcy postanowili umieścić go jako głównego bohatera w serii gier o tytule City of Secrets (Miasto SeKretów)
Od pustej lodówki do zagłady miasta?
Fabuła City of Secrets 2 rozpoczyna się w parę dni po zakończeniu pierwszej części gry. Poco Pane oraz Reksio zostali uratowani, więc naszemu dzielnemu bohaterowi należy się kilka chwil odpoczynku. Niestety, na drodze do pełni szczęścia i pełnego brzucha staje mu pusta lodówka. Rad, nierad Kretes wyrusza z nory na zakupy, przy okazji zupełnie przypadkowo odkrywając dziennik swojego praprakreta. Nie muszę chyba dodawać, że te niewinne z pozoru czynności będą zalążkiem nowych przygód dzielnego kreta? ;)
O fabule pierwszego epizodu z pewnością nie można powiedzieć, że jest wartka. To jednak przypadłość dość powszechna dla pierwszych części gier wydawanych w odcinkach. Osoby które grały w City of Secrets 1 może ucieszyć powrót niektórych postaci drugoplanowych i epizodycznych. Spieszę jednak z zapewnieniem, że znajomość poprzedniej gry nie jest w żaden sposób wymagana, choć uniemożliwia wyłapanie pewnych smaczków.
Twórcom należą się brawa za bardzo dobre kreacje postaci drugoplanowych. Choć niektórym mogą się wydać zbytnio karykaturalne, to jednak dzięki temu nie zapominamy o nich zaraz po skończeniu dialogu. Moim osobistym faworytem został sprzedawca ryb, silnie związany z twórczością H.P. Lovercrafta. To właśnie rozmowy z nim spowodowały moje wybuchy śmiechu i dziwny wzrok współpasażerów jadących ze mną pociągiem.

Z uśmiechem ci do twarzy...
Z pewnością największym atutem tej przygodówki jest humor. Jak w poprzednich produkcjach o Reksiu stworzonych przez Aidem Media, jest on skierowany raczej do starszych graczy. Napotkamy więc nawiązania do Gry o Tron czy Solidarności, nieskończenie długie utarczki z panią urzędniczką w okienku czy rozterki bogacza-kapitalisty - a to tylko kilka z wielu sytuacji, które spowodują pojawienie się uśmiechu na naszej twarzy.
Niewiele można też zarzucić humorowi Kretesa. Nasz główny bohater ma dość sarkastyczne i ironiczne podejście do otaczającej go rzeczywistości, co zachęca gracza do klikania na większość aktywnych punktów by sprowokować Kretesa do kolejnych komentarzy. Nie można zapomnieć też o postaci narratora, który bardzo często wdawać się będzie w dysputy i kłótnie z naszym bohaterem. Notoryczne przełamywanie „4 ściany” jest jak najbardziej charakterystyczne dla tej produkcji.

Jak nie przegrać z kretesem?
Bardzo łatwo. W menu otrzymujemy możliwość zagrania w krótki samouczek, dzięki któremu nie będziemy mieli potem żadnych problemów z obsługą gry. Wraz z rozpoczęciem właściwej części rozgrywki możemy wybrać łatwy lub trudny poziom trudności. Gdy wybierzemy pierwszy, po kliknięciu na przycisk koła ratunkowego gra podświetli wszystkie aktywne hotspoty i wskaże czynność jaką należy wykonać by posunąć rozgrywkę do przodu. Dodatkowo otrzymamy możliwość pominięcia wszystkich łamigłówek. W dowolnym momencie gry możemy przełączać się między poziomami.
Zaręczam jednak, że takie ułatwienia nie będą konieczne – gra jest naprawdę prosta, a utknięcie gdzieś praktycznie niemożliwe. Zadania z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć to nieskomplikowane inwentarzówki i 3 zadania logiczne, z których jedno można wykonać na chybił trafił w przeciągu 1 minuty. Przejście całego epizodu z wysłuchaniem wszystkich dialogów zajęło mi mniej więcej godzinę. Już nawet średnio zaawansowani gracze mogą poczuć się zawiedzeni.

Ślepy jak kret ?
Gra została wykonana w technice 2,5D – czyli przyjdzie nam oglądać statyczne tła i trójwymiarowe postacie. Te ostatnie z pewnością zaliczyły skok technologiczny w stosunku do poprzedniej części, ale wciąż nie są jakoś nadzwyczajnie piękne. Ot, po prostu nie kłują w oczy. Podobną opinię można by było wydać na temat teł. Są wykonane jak najbardziej poprawnie, ale nie ma w nich nic co sprawiłoby, że utkwiłby nam na dłużej w pamięci.
Trochę więcej słów należałoby napisać o udźwiękowieniu. W każdej lokacji usłyszymy jedną z dwóch nastrojowych melodii - łatwo wpadają w ucho, ale równie szybko z niego wypadają. Świetnie spisali się za to aktorzy podkładający głos pod bohaterów. Kretes jest odpowiednio sarkastyczny, Lucinda znudzona i wredna, a sprzedawca ryb na zmianę nawiedzony i skruszony. Zwłaszcza kontrast w głosie tej ostatniej postaci jest jednym z lepszych gagów w grze.
Wejść czy nie wejść do nory?
Czy warto więc zagłębiać się w drugą część bohaterskiego kreta? Moim zdaniem tak - za cenę niespełna jednego dolara mamy godzinę rozgrywki z dobrym humorem, w sam raz na przedłużające się oczekiwanie na samolot czy pociąg. Nie można też zapomnieć, że to dopiero pierwszy epizod dłuższej przygody. Z drugiej jednak strony gra jest zbyt prosta i krótka by zainteresować sobą graczy szukających poważnej produkcji.
6 | PLUSY: humor + głosy postaci + wiele nawiązań do innych produkcji i tytułów |
MINUSY: krótka - bardzo prosta - fabuła mogłaby być jednak ciekawsza |
Autor: Jeziu5