The Shine of a Star - recenzja

Dodane przez crouschynca dnia 03.02.2012 00:33

Obecnie jesteśmy świadkami interesującej sytuacji w branży wirtualnej rozrywki. Otóż obok gier wydawanych przez potężne molochy typu Electronic Arts, istnieje pokaźny segment produkcji niezależnych. W tej właśnie sekcji powstaje wiele przygodówek, które często zdobywają dużą popularność wśród graczy, a także prestiżowe wyróżnienia. Dzięki temu nierzadko dorabiają się statusu pozycji kultowej czy też dzieła sztuki, co potwierdza m.in. Machinarium od czeskiej firmy Amanita Design. Czy The Shine of a Star, autorstwa szwedzkiego studia Forgotten Key, chlubnie wpisze się w poczet nietuzinkowych gier indie?

Emocjonalne doznanie

Była sobie mała gwiazdka, która wiodła beztroskie życie na nieboskłonie. Jednakże pewnego razu to się zmieniło, gdyż owa świetlista istota spadła ze swojej chmurki. Na dodatek, wylądowała w sercu mrocznego lasu. I chociaż trafiła w miejsce zdające się skrywać wiele niebezpieczeństw, nie załamała się doszczętnie, lecz dzielnie ruszyła przed siebie w poszukiwaniu drogi powrotnej do domu. Przemierzając leśne knieje, napotkała oczywiście żyjące tam stworzenia. Wśród nich nie zabrakło takich, które same były w potrzebie. Jako, że gwiazdka miała dobre serce, nie mogła pozostać obojętna na cierpienie innych. Na szczęście, niesienie pomocy nie stanowiło przeszkody dla zagubionej wędrowniczki, a wręcz przeciwnie, istniało spore prawdopodobieństwo, iż wyratowani z tarapatów mieszkańcy lasu potrafili się zrewanżować…

Tak oto przedstawia się fabuła gry The Shine of a Star. Przyznajmy uczciwie, że nie należy ona do szczególnie rozbudowanych, ale nie jest to bynajmniej wada owej produkcji. Widać bowiem jak na dłoni, iż stworzenie wielowątkowej historii nie leżało w zamiarach Forgotten Key. Siła przedstawionej przez szwedzkie studio opowieści drzemie gdzie indziej, a konkretnie w niesionych przez nią uczuciach i prostocie. W trakcie rozgrywki bez problemu zaangażowałam się w sytuację głównej bohaterki, rozumiałam jej osamotnienie, smutek wynikający ze znalezienia się w zupełnie obcym miejscu oraz tęsknotę za bezpiecznym domem. Współczułam też pozostałym postaciom, które potrzebowały pomocy. Silnie emocjonalny charakter fabuły wzmacnia ponadto rezygnacja z obszernych dialogów i monologów na rzecz komiksowych dymków z obrazkami, czyli dokładnie tak jak w przywołanych we wstępie perypetiach sympatycznego robocika. Nie będzie ani cienia przesady w stwierdzeniu, iż chmurka z płaczącym obliczem albo serduszkiem symbolizującym wdzięczność wyraża więcej niż seria słów.

Proste działanie

Nie samymi emocjami żyją gry video. Dlatego też pora odstawić teraz na bok uczuciowy wymiar The Shine of a Star i przyjrzeć się bardziej technicznym sprawom. Przygodówkę od Forgoten Key obsługujemy niemalże w całości za pomocą myszki. Sterowanie nie przysporzy zatem najmniejszych problemów. Lewy przycisk gryzonia odpowiada za interakcję z elementami otoczenia oraz przemieszczanie się. Niestety, nasza bohaterka nie potrafi biegać i porusza się mocno niespiesznym krokiem, co w paru momentach może lekko nużyć. Do ekwipunku dostaniemy się wskazując kursorem górną część ekranu. Klawiaturę wykorzystamy natomiast wtedy, gdy zechcemy przy użyciu spacji pominąć zaimplementowany w grę samouczek, a także odwiedzić menu poprzez wciśnięcie ESC.

Sama rozgrywka również nie należy do skomplikowanych i opiera się przede wszystkim na zagadkach inwentarzowych. Podczas naszej przygody nie zbierzemy pokaźnej liczby przedmiotów, a ich użycie zazwyczaj nie budzi zastrzeżeń. W danym momencie mamy dostęp do tych plansz, gdzie znajdują się elementy potrzebne do rozwiązania bieżącego problemu. Wskazówek na temat poszukiwanych przedmiotów dostarczają przeważnie wspomniane wcześniej chmurki z obrazkami. Pojawiają się też czysto logiczne zadania, lecz bardzo nieliczne. Przypuszczam, że winę za taki stan rzeczy ponosi czas potrzebny na ukończenie produkcji. Gdyby przygody gwiazdki były dłuższe, twórcy zapewne pokusiliby się o więcej łamigłówek. Tymczasem przejście gry za pierwszym razem i z dokładnym obejrzeniem każdego kąta to robota praktycznie na jedną godzinę! W efekcie finał nastąpił zanim zdążyłam się obejrzeć pozostawiając mnie z uczuciem silnego niedosytu. Pod tym względem The Shine of a Star wzbudza skojarzenia ze wcześniejszym tytułem od Amanity - Samorostem.

Audio-wizualna zgodność z fabułą

The Shine of a Star powstało na darmowym silniku Wintermute, który zastosowano przy produkcji przygódek utrzymanych zarówno w stylu 2D (np. Hamlet), jak i 2.5 (Alpha Polaris czy też pierwsza odsłona rodzimej serii Art of Murder). Studio Forgotten Key zdecydowało się skoncentrować na dwóch wymiarach, co wydaje się być słusznym posunięciem zważywszy na minimalistyczny charakter gry. Ładne i starannie wykonane lokacje cechuje ponura kolorystyka. Dominacja ciemnobrunatnych barw wyszła produkcji na dobre, ponieważ twórcy zdołali odzwierciedlić las jako symbol zagubienia oraz strachu przed nieznanym. Oczywiście z powodu krótkiego czasu rozgrywki nie przemierzymy wielu plansz, lecz jak wcześniej dałam do zrozumienia, miejsca, które zwiedzimy, idealnie współgrają z klimatem opowieści.

Napotkane w poszczególnych lokacjach stworzenia nie wzbudzają zastrzeżeń i prezentują się przyzwoicie. Mnie osobiście najbardziej przypadło do gustu dwoje z nich, a mianowicie smutny jeżyk oraz olbrzymia ropucha z wyłupiastymi oczami. Co do samej głównej postaci, w pierwszej chwili gwiazdka skojarzyła mi się z wyciętym z papieru ludzikiem. Szybko przyzwyczaiłam się jednak do jej aparycji. Wprawdzie patrząc na naszą bohaterkę, trudno określić jej płeć, ale prawdę mówiąc, taki wygląd pasuje do eterycznej, świetlistej istoty. Oprócz tego za plus trzeba uznać nadanie gwieździe mlecznobiałej barwy, dzięki czemu z powodzeniem kontrastuje z ciemnym otoczeniem.

Na pozytywny odbiór szwedzkiej przygodówki wpływa też warstwa audio. Skomponowane na potrzeby The Shine of a Star utwory snują się leniwie w tle. Pomimo dość oszczędnego charakteru łatwo wpadają w ucho i z przyjemnością mogłabym ich słuchać jeszcze po zakończeniu gry. Co najważniejsze, znakomicie dopełniają się ze spokojnym, a jednocześnie tętniącym wszelkiego rodzaju uczuciami światem.

Suma sumarum

Szkoda, że nie wykorzystano wielkiego potencjału drzemiącego w tej produkcji. Z jednej strony mamy prostą i zarazem głęboką emocjonalnie historię, której towarzyszy nastrojowa muzyka, a także równie klimatyczna grafika. Z drugiej natomiast boli strasznie krótki czas rozgrywki wraz z paroma pomniejszymi rzeczami. Mimo wszystko warto przekonać się z jakimi problemami musiała zmierzyć się bohaterka tej opowieści i czy udało się jej w końcu powrócić na firmament. Śledząc losy małej gwiazdki, nie wątpiłam, że obcuję z grą posiadającą wewnętrzną magię. Podobne odczucia towarzyszyły mi m.in. właśnie podczas przechodzenia Machinarium. Jeżeli więc odpowiada Wam stylistyka, w jakiej utrzymane są dzieła Amanity Design, powinniście polubić również The Shine of a Star.

6 PLUSY:
prosta, ale ciekawa i pełna uczuć opowieść + klimat + ładna grafika + nastrojowa ścieżka dźwiękowa
MINUSY:
za krótka - mało łamigłówek - niewielka liczba lokacji - powolny chód gwiazdki

autorka: crouschynca

   

Komentarze


660 #1 Madzius888
dnia 09.02.2012 11:22
Tak się zastanawiam, co do zagadek. Głownie przedmiotowe, ale czy są też takie "dziwne mechanizmy" (pozytywnie) w stylu Samorosta, że np. trzeba nacisnąć gałąź, wyskoczy kułkuła itp.? Smile2
1269 #2 crouschynca
dnia 10.02.2012 14:26
Nie chcę zbytnio spoilerować, ale mamy np.
Spoiler :: Pokaż
grzybki-lampki w jaskini (dokładniej opisałam w poradniku).
W The Shine of a Star mamy dość specyficzny świat, aczkolwiek Samorost wydał mi się dziwniejszy.
   

Dodaj komentarz


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
   

Oceny


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?