Black Mirror 3 - recenzja

Dodane przez crouschynca dnia 16.06.2011 00:42

Jeżeli dany pomysł spotkał się z ciepłym przyjęciem, to dlaczego nie wykorzystać go jeszcze raz? Albo i dwa? Ponadto dobrze byłoby pozostawić w pierwszym sequelu więcej pytań niż odpowiedzi, dzięki czemu ludzie wytrwale czekaliby na kolejną część. Owa idea nie jest żadną nowością, ponieważ tego typu zagrywki mogliśmy niejednokrotnie zaobserwować w świecie filmu. Podobną drogę obrało również niemieckie studio Cranberry Productions kontynuując mroczną historię zamku Black Mirror. Czy trzeciej odsłonie cyklu udało się sprawnie zakończyć dzieje przeklętego rodu Gordonów?

Pierwsza część serii, stworzona przez Czechów z Future Games, to jedna z lepszych przygodówek, w jakie miałam okazję zagrać. Nie znajduje się ona jednak w grupie moich najukochańszych tytułów. Inaczej przedstawia się natomiast sprawa „dwójki”, autorstwa Cranberry Productions. Chociaż nie wszyscy się ze mną zgodzą, pozycja ta stanowi rzadko spotykany przykład kontynuacji, która przewyższa oryginał. Pomimo pewnych niedociągnięć, fabuła została poprowadzona w taki sposób, iż śledziłam ją z naprawdę dużym zaangażowaniem. Wprawdzie zakończenie było dość nagłe i otwarcie zapowiadało ciąg dalszy historii, nie poczułam się oszukana przez twórców. Co więcej, z niecierpliwością wypatrywałam kolejnego sequela Czarnego Lustra.

Klątwa powraca

Black Mirror 2 rozpoczynało się na terenie Stanów Zjednoczonych. Dopiero później przenosiliśmy się na Stary Kontynent – do znanej z „jedynki”, niewielkiej miejscowości Willow Creek w Anglii. Tym razem, przez cały czas trwania rozgrywki nie opuścimy Wielkiej Brytanii. Można śmiało stwierdzić, iż historia zatacza koło i kończy się tam, gdzie miała swój początek. Odwiedzimy bowiem wspomnianą wyżej mieścinę, a także jej okolice. Fabuła Black Mirror 3 jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z „dwójki”. Dlatego też osoby zainteresowane tym tytułem powinny najpierw zapoznać się z jego poprzednikiem. W innym wypadku mogą mieć nieco problemów z odnalezieniem się w świecie gry. Znajomość pierwszej części również jest mile widziana, lecz niekonieczna. Po prostu pomoże nam wypełnić pomniejsze luki i wychwycić różnego rodzaju smaczki.

W centrum wydarzeń ponownie znajdzie się młody student Darren Michaels. Już na wstępie widzimy go biegnącego z pochodnią w dłoni. Chłopak mknie jakby gonił go sam diabeł. Po chwili naszym oczom ukazuje się zamek Black Mirror w płomieniach. Kto grał we wcześniejszą część, ten zna okoliczności powstania pożaru oraz tarapaty, w jakie wpadł nasz bohater. To jednak nie koniec jego kłopotów. Głównym podejrzanym zostaje nikt inny, jak właśnie Darren. Oprócz podpalenia posiadłości, zarzuca mu się również popełnienie morderstwa. Nieszczęsny młodzieniec ląduje zatem za kratkami, lecz po jakimś czasie, przy drobnej finansowej pomocy nieznajomego, opuszcza lokalny posterunek. Odzyskaną wolność wykorzystuje na próbę wyjaśnienia minionych wydarzeń oraz tego, co dopiero nastąpi… A zapewniam Was, iż będzie się działo i to sporo. Darrenowi przyjdzie przeprowadzić prywatne śledztwo i przyjrzeć się bliżej klątwie nękającej Gordonów. Przy okazji, musi stawić czoła złu, które czasami zdaje się mieć jak najbardziej demoniczne podłoże. Ale czy aby na pewno? Tego, a także wielu innych rzeczy, nie jest pewny nawet sam pan Michaels.

Nie ufaj nikomu i strzeż się sił nieczystych

Twórcom udało się z powodzeniem wprowadzić nastrój z pogranicza jawy i snu. Darren czuje się tak, jakby tkwił w nieustającym koszmarze. Na dodatek często zachowuje się niczym szaleniec. To już nie ten niewinny i beztroski student z pierwszych rozdziałów BM2. Paranoiczną atmosferę pogłębia też otoczenie, w którym przebywa główny bohater. Jak to czasem w małych miejscowościach bywa, wśród mieszkańców panuje silna wiara w przesądy i lokalne legendy. Jako, że Darren popada w konflikt z prawem i wmieszany jest w sprawy ze zjawiskami nadnaturalnymi w tle, od razu awansuje na tzw. wroga publicznego. Jedni nim pogardzają, inni wręcz się go boją. Poza tym na pozór zwyczajni ludzie mogą skrywać różne tajemnice i nieznane są ich prawdziwe intencje. Nie wiadomo, kto rzeczywiście chce pomóc, a kto pragnie wykorzystać lub zaszkodzić.

BM2 krytykowano czasami za zmianę atmosfery z thrillera na przeciętny film grozy wraz z rozwojem historii, lecz mnie osobiście taki obrót spraw zbytnio nie przeszkadzał. „Trójka” ładnie usprawiedliwia ów klimatyczny przeskok dzięki wprowadzonym w niej rozwiązaniom fabularnym. Największy nacisk położono teraz na elementy nadprzyrodzone oraz wątki spotykane w satanistycznych horrorach, co uważam za bardzo słuszne posunięcie. W ten sposób BM3 często zbliża się pod względem nastroju do pierwszej odsłony sagi. Oprócz tego parę pomysłów sprawia wrażenie zaczerpniętych z popularnego serialu telewizyjnego „Supernatural”, choć niekoniecznie w grę wchodzi tutaj świadoma inspiracja. Niektórzy fani „dwójki”, którzy cenili ją za początkowy klimat, mogą się zawieść licząc na tzw. powtórkę z rozrywki. Jednakże odpowiedzmy sobie szczerze, czy takie osoby na pewno byłyby zadowolone otrzymując dokładnie to samo? Śmiem przypuszczać, że nie…

Jak przetrwać starcie z klątwą?

Przystępne sterowanie oraz intuicyjny interfejs nie uległy zbytnim zmianom od czasów ostatniego spotkania z Darrenem. Poruszamy się używając lewego przycisku myszki, który służy również do interakcji z przedmiotami i napotkanymi postaciami. Jeżeli wskażemy aktywny punkt na planszy, kursor przebierze odpowiednią formę. Przy okazji, muszę dodać, iż ekipa z Cranberry Productions ponownie nie zapomniała o ukłonie w stronę miłośników pierwszej części Black Mirror. Mam tu na myśli opcję włączenia kursora towarzyszącego przygodom Samuela Gordona. Największą nowością w finałowej odsłonie serii jest wprowadzenie drugiej grywalnej postaci w ostatnim rozdziale gry. Kierowani przez nas bohaterowie nie potrafią biegać, ale dzięki podwójnemu kliknięciu możemy przyspieszyć wykonanie pewnych czynności, włącznie z opuszczaniem poszczególnych lokacji. Co do ekwipunku, znajdziemy go w dolnej części ekranu, lecz pojawia się on dopiero, gdy skierujemy tam naszą myszkę. Aby dokładniej zbadać dowolny przedmiot z naszego inwentarza, klikamy prawym przyciskiem myszy. Natomiast jeżeli chodzi o konwersacje, tematy rozmów widnieją na dole w postaci ikon, a po wskazaniu kursorem danego obrazka wyświetla się nad nim odpowiednia nazwa.

Podobnie jak BM2, „trójka” nie stoi na szczególnie wysokim stopniu trudności oferując w zamian długi czas rozgrywki. Ukończenie przygody zajęło mi bowiem około 18 godzin. W grze zajmiemy się przeprowadzaniem licznych rozmów, zbieraniem i używaniem przedmiotów, a także rozwiązywaniem logicznych zagadek. Wśród tych ostatnich trafiają się zadania, nad którymi trzeba trochę dłużej posiedzieć. Najbardziej zapadło mi w pamięć ciekawe, aczkolwiek bardzo czasochłonne zbadanie labiryntu. W trakcie jego eksploracji kierowałam obiema postaciami, a ich współpraca była niezbędna do osiągnięcia pełnego sukcesu, tzn. zdobycia potrzebnych rzeczy i uniknięcia niebezpieczeństwa. Niestety według mnie przedobrzono z zagadkami w końcowej fazie gry. Jest ich więcej w stosunku do wcześniejszych rozdziałów, których siła oddziaływania tkwiła przede wszystkim w kreowaniu niepokojącej atmosfery. Mimo, że zwiększona liczba wyzwań logicznych została fabularnie usprawiedliwiona, poczułam się nieco wytrącona z klimatu opowieści. Oprócz tego w BM3 napotkamy parę czasówek, lecz nie przysparzają one jakichkolwiek trudności. W pewnym sensie charakterystyczny element cyklu stanowią sytuacje, w których nasz bohater może zginąć. Na szczęście gra dokonuje autozapisu w newralgicznych momentach. W przeciwieństwie do poprzedniego spotkania z Darrenem, nie wybieramy poziomu trudności przed rozpoczęciem przygody. Nie oznacza to jednak poważnych zmian w dostępie do proponowanych przez twórców ułatwień. W każdej chwili możemy je włączyć albo wyłączyć zaglądając do opcji w menu. Owa pomoc obejmuje podpowiedzi, możliwość pominięcia trudniejszych łamigłówek (z wyjątkiem wspomnianego wcześniej labiryntu) oraz podświetlanie aktywnych punktów.

Znane miejsca w nowych ujęciach

BM3 powstało na lekko dopieszczonym silniku graficznym, użytym w drugiej części cyklu. W dalszym ciągu mamy do czynienia ze stylem 2.5D, który od dawna cieszy się dużą popularnością w przygodówkach point’n’click i co najważniejsze, sprawdza się w tym gatunku. Wykonane w dwóch wymiarach tła zwracają uwagę bogactwem detali i starannym wykonaniem. Ze względu na charakter opowieści dominują w nich przygaszone kolory. Osadzenie akcji w znanej scenerii nie oznacza pójścia na łatwiznę ze strony Cranberry Productions. W lokacjach, które zwiedzaliśmy w „dwójce”, zaszły mniejsze bądź większe zmiany. Dobry przykład stanowi zamek, gdzie niektóre pomieszczenia ucierpiały na skutek pożaru bardziej niż pozostałe. Doszły też nowe miejsca, m.in. posterunek policji oraz kawiarnia. Trójwymiarowe modele postaci zostały przyzwoicie zrobione, lecz nie oszałamiają swoim wyglądem. Animacje są nieco sztywne i niestety czasami zdarzają się w nich błędy. Jako przykład podam sytuację, w której kazałam jednej z grywalnych postaci stanąć obok drugiej. W efekcie bohaterowie „połączyli się” i zamiast szyi danej osoby widziałam bark innej. Liczne cut-scenki również nie robią tak pozytywnego wrażenia jak lokacje, ale na pewno nie można im odmówić posępnego nastroju. Rozczarował mnie za to filmik wyświetlany w momencie śmierci Darrena. A co z nim w ogóle było nie w porządku? Otóż twórcy użyli cut-scenki z BM2, a na dodatek pojawia się ona nawet wtedy, gdy zginie inna grywalna postać.

Co w udręczonej duszy gra?

Wprawdzie w przygodówkach najbardziej cenię sobie fabułę, lecz nie ukrywam, iż inne elementy również się dla mnie liczą. Jednym z nich jest właśnie muzyka, która podkreśla nastrój przedstawionej w grze historii. Oczywiście pod warunkiem, że stoi na odpowiednio wysokim poziomie. Przyznam szczerze, że o to byłam spokojna pamiętając nastrojową oprawę z poprzedniej odsłony cyklu. Finał trylogii nie sprawił mi przykrej niespodzianki pod tym względem. W menu przywitał mnie posępny temat, który miałam już okazję usłyszeć w BM2. Melodie z „trójki” są najczęściej smutne i niepokojące. Niekiedy pobrzmiewają w nich małe promyki nadziei, a czasem bywa wręcz odwrotnie, gdyż uderzają w nas nuty przepełnione grozą. Mówiąc najogólniej, muzyka dostarcza tu różnorodnych emocji w zależności od bieżącej sytuacji. Co do pozostałych elementów składających się na oprawę dźwiękową, najmniejszych zastrzeżeń nie mam wobec odgłosów otoczenia, które spisują się wręcz na medal i brzmią naprawdę realistycznie. Z kolei angielski dubbing nie powala, ale też nie powinien wywołać złośliwego uśmiechu ze strony graczy.

Black Mirror 3 a sprawa polska

Poprzednia część Czarnego Lustra zawitała do nas z nieco ponadrocznym poślizgiem. Na szczęście kolejna odsłona nie powtórzyła jej losu. Polskim dystrybutorem przygód Darrena ponownie została firma City Interactive. Tym razem mile nas zaskoczyła, ponieważ polska premiera nie opóźniła się zbytnio w stosunku do światowej. Ponadto sugerowana cena wynosi tylko 29,90 zł! Rodzime wydanie BM3 obejmuje lokalizację kinową. Przetłumaczono napisy, a także napotykane w trakcie rozgrywki dokumenty. Generalnie wszystko wypadło przyzwoicie, lecz nie ustrzeżono się pewnych błędów. Najpoważniejsze uchybienia to pojawienie się niewłaściwego imienia w jednej kwestii dialogowej oraz wyświetlenie linijki tekstu w języku niemieckim.

Czy to koniec?

Najnowsza odsłona Black Mirror stanowi zgrabne zamknięcie całej trylogii i wyjaśnia najważniejsze wątki. Jednakże w kilku sprawach twórcy dali nam możliwość snucia własnych interpretacji, a sobie samym pozostawili małą furtkę dla ewentualnej kontynuacji. Chociaż po ukończeniu gry, jako moją ulubioną część nadal wymieniam „dwójkę”, to „trójkę” również gorąco polecam. Cranberry Productions zaspokoiło naszą ciekawość przedstawiając dalsze losy Darrena oraz szczegóły związane z klątwą ciążącą nad rodziną Gordonów. Poza tym BM3 to bardzo dobra, długa i zarazem niedroga pozycja. Nic tylko brać i grać! Mam nadzieję, że kolejne produkcje tego studia będą stać na równie wysokim poziomie, co obie części Czarnego Lustra.

8 PLUSY:
fabuła + nastrój grozy i zaszczucia + niejednoznaczne postacie + długi czas rozgrywki + szczegółowe lokacje + klimatyczna ścieżka dźwiękowa + niska cena
MINUSY:
niedoróbki w polskich napisach - błędy w animacjach postaci - nagromadzenie trudniejszych zagadek w ostatnim rozdziale kosztem atmosfery

autorka: crouschynca

   

Komentarze


1397 #1 raiden
dnia 16.06.2011 20:06
Bardzo dobra recenzja. A gierka super. Właśnie jestem w ostatnim rozdziale:)
1269 #2 crouschynca
dnia 16.06.2011 21:00
Dziękuję za pozytywną opinię, raiden. Cieszę się też, że gra Ci się podoba.:)
1207 #3 Dawidos
dnia 17.06.2011 00:09
To i ja wyrażę swoją opinię. Świetna recenzja, crouschynca. Jeśli chodzi o akapit, to jakby żywcem wyjęty z mojej głowy tzn. dokładnie oddaje moją opinię o całej serii. Widzę też. że o wiele lepiej i szybciej poradziłaś sobie z labiryntem. Ja się męczyłem, męczyłem do momentu aż od jakiegoś Amerykanina save'a zdobyłem. Widocznie mało szarych komórek mam :lol3:
1269 #4 crouschynca
dnia 17.06.2011 11:27
Dawidos, miło mi, że Tobie również przyjemnie się czytało.:)
1062 #5 SilverMoon666
dnia 17.06.2011 21:43
Ja też już gierkę kończę i zgadzam się z podsumowaniem ( bo tylko to czytałam na razie).Najlepsza część druga, część trzecia to po prostu wyjaśnienie wątków, i jest mroczno lecz nie aż tak ciekawie i wciągająco jak w dwójce.Lecz polecam, moja ocena to też 8.

Edit; właśnie ukończyłam, zakończenie jest beznadziejne jak dla mnie.
1269 #6 crouschynca
dnia 18.06.2011 23:11
Mnie z kolei zakończenie nie rozczarowało, wprawdzie nie było "och" i "ach", ale według mnie ok.:)

A tak w ogóle, to zamierzam kiedyś jeszcze raz przejść wszystkie 3 części, lecz od razu za jednym zamachem.:)
1577 #7 corvus
dnia 29.06.2011 20:51
Ja jeszcze dwójki nie kupiłem, może niedługo będzie w pakiecie z trójką. Jak będę miał wszystkie części to też przejdę je za jednym zamachem, najpewniej w jesienne, ponure wieczory. Wink2

Recenzja sprawnie napisana, dobrze się czyta.
1269 #8 crouschynca
dnia 29.06.2011 21:56
Cieszę się, że tekst przypadł Ci do gustu, corvus.:) A co do grania w BM w jesienne wieczory, to dobry pomysł.Up Szybciej będzie można wczuć się w klimat opowieści.
   

Dodaj komentarz


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
   

Oceny


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?