Snakes of Avalon - recenzja

Dodane przez Evillady dnia 13.12.2010 15:10

Przyznaję, że mam straszny problem za każdym razem kiedy przychodzi mi ocenić grę niezależną. Z jednej strony bowiem bardzo doceniam fakt, że takie gry powstają, że komuś chce się je robić, że ktoś kosztem własnego czasu i funduszy tworzy coś dla innych. Moje uznanie jeszcze rośnie, kiedy tworzona gra jest grą przygodową. Bo to gatunek niszowy, bo mało popularny, bo nie ma szerokiego grona odbiorców. Z drugiej strony jednak mój szacunek i uznanie dla twórców nie może oznaczać, że od gier niezależnych będę wymagać mniej, a zwykła uczciwość i rzetelność dziennikarska nie pozwala mi zamykać oczu na niedoróbki i błędy. Problem pojawia się zatem, kiedy w moje ręce trafia produkcja niezależna, której niestety sporo można zarzucić...

Miało być tak pięknie...

Od strony fabularnej gra zapowiadała się więcej niż ciekawie. Pozwolę sobie zacytować jej opis, jaki umieściliśmy w AZkowej encyklopedii gier:

„Snakes of Avalon (Węże Avalonu) jest surrealistyczną opowieścią o bywalcu tanich barów - wiecznie nietrzeźwym Jacku, który podsłuchuje w jednym z tego typu lokali rozmowę dwóch osób, planujących okropne morderstwo. Jack postanawia powstrzymać diaboliczną parę, ale nie będzie to łatwe. Szczególnie, że musiałby przezwyciężyć swoje alkoholowe uzależnienie, pogardę i lekceważenie otoczenia, jak i nauczyć się odróżniać rzeczywistość od halucynacji.”

Zapowiadało się więc więcej niż ciekawie. Niebanalny bohater oraz interesujące ujęcie tematu sprawiły, że z nadzieją zasiadłam do rozgrywki. Dodam też, że największe nadzieje pokładałam właśnie w fabule. Z przyczyn oczywistych nie oczekiwałam ani fajerwerków graficznych ani odkrywczego systemu sterowania ani cudów muzycznych. Choć w tym ostatnim przypadku spotkało mnie akurat miłe zaskoczenie, o czym za chwilę. To fabuła miała być jednak motorem całej rozgrywki. Nie od dziś wiadomo, że jest to element, który stanowi o sile gier przygodowych. To na nią zatem powinien być położony największy nacisk zwłaszcza w przypadku produkcji niezależnej, w której nie możemy liczyć ani na oszałamiającą grafikę, ani na wielogodzinną rozgrywkę. Jeśli zatem fabuła kuleje, utyka i zatacza się niczym Jack po kilku głębszych to właściwie niewiele już zostaje...

A wyszło jak zwykle

Niestety z przykrością muszę przyznać, że potencjał tej historii został zmarnowany. Jeśli rozgrywka trwa około godzinę, półtorej to jest naprawdę niewiele czasu, żeby przedstawić graczowi opowieść w sposób interesujący i wciągający. Trzeba umieć w tak krótkim czasie zainteresować gracza, a tymczasem ja zaczęłam się nudzić już po ukończeniu pierwszego rozdziału. W całej grze jest ich cztery. Każdy ma swoje lepsze i gorsze momenty, ale niestety uczucie nudy towarzyszyło mi przez całą rozgrywkę. Po pierwszej części gry zaczęłam klikać po ekranie od niechcenia, rzucając co chwilę jednym okiem w kierunku telewizora i zmuszając się do tego, żeby skupić się na rozgrywce.

Inna rzecz, że skupienie nie było aż tak bardzo koniecznie, bo zagadki z jakimi zetkniemy się w grze są banalne i całą zabawę można bez większych problemów skończyć za jednym, krótkim posiedzeniem. Zadania, z którymi się zetkniemy nie wychodzą w zasadzie poza schemat zbierania i wykorzystywania przedmiotów. To co grę ratuje to całkiem niezły trzeci rozdział oraz liczne sytuacje, w których twórcy mrugają okiem do gracza, żartują sobie z szeroko pojętej branży i generalnie dają do zrozumienia, że sami nie traktują swojej produkcji śmiertelnie poważnie. Postawa godna pochwały.

Słowa uznania należą się również za pomysł jaki twórcy mieli na wykorzystanie jedynej lokacji, w której rozgrywa się cała akcja. W czasie gry Jack będzie się bronił rękami i nogami przed opuszczeniem ukochanego baru, a zatem również graczowi nie będzie dane wyściubić nosa poza cztery ściany Avalonu. Co ciekawe wbrew pozorom nie jest to wada, a zaleta. Pierwszy raz widziałam tak kreatywne wykorzystanie jednej i tej samej przestrzeni, tak różne jej ukazanie i tak maksymalne wykorzystanie. Wielkie brawa za genialny pomysł i świetne wykonanie!

Muzyka klub... barowa

Oprawa muzyczna gry to kolejny, który mogę zaliczyć na poczet jej plusów. Muzycznie jest naprawdę znakomicie. Klimatycznie, nastrojowo, barowo, dusznie, alkoholowo i dokładnie tak, jak powinno być w barze, który lata świetności ma już dawno za sobą. Tak zwane dźwięki tła potraktowano za to po macoszemu, ale nie był to element, który szczególnie mi przeszkadzał. W przeciwieństwie do braku udźwiękowienia dialogów. Można to było zrobić w intro więc nie bardzo rozumiem dlaczego nie dało się tego zrobić w grze jako takiej? Tym bardziej, że genialny epizod z kuflem w roli głównej świadczy, że można to było zrobić naprawdę znakomicie! Póki co jednak Snakes of Avalon to gra wydana w języku angielskim, w której wszystkie dialogi dostępne są w formie do przeczytania. Autorzy zapowiedzieli jednak wersję polską gry może więc tam pokuszą się o jej pełne udźwiękowienie?

Odrapane, krzywe ściany

Grafika w grze jest ręcznie rysowana, charakterystyczną, krzywą kreską. Komuś może się taka stylistyka podobać lub nie. Moim zdaniem idealnie pasuje do klimatu tej produkcji. Świat przedstawiony w grze oglądamy jakby oczami Jacka. Jest pokrzywiony, niechlujny, brudny, brzydki, a jednak nie pozbawiony klimatu. Avalon to miejsce, które ma swój charakter. Jest jakieś, jest wyraziste. Ma duszę. Chorą, zanurzoną w alkoholowych oparach, ale jednak obecną. Fajnie, że autorom gry udało się uchwycić i oddać klimat tego miejsca.

Panie Jack co jest z Panem nie tak?

No cóż. Poza oczywistym problemem alkoholowym, z którym boryka się główny bohater ma on problem jeszcze jeden, nie mniej istotny. Otóż Jack jest postacią, której los był mi zupełnie obojętny. Jego historia mnie nie wciągnęła, przez większość czasu nudziłam się jak mops by wreszcie dotrwać do końca rozgrywki i w nagrodę otrzymać... rozczarowujące zakończenie. Historia urywa się nagle. Ni stąd ni zowąd. Tak po prostu zostawiając zaskoczonego gracza samemu sobie. Ja po ukończeniu gry siedziałam z wyrazem zdziwienia na twarzy i dwoma znakami zapytania w oczach. Już? Po wszystkim? Tylko tyle? A właściwie o co w tym wszystkim chodziło?

O co chodzi? To jest pytanie, którego mogłabym użyć jako podsumowana moich odczuć związanych z tą grą. Ja rozumiem surrealizm, suspens, przedstawienie świata w krzywym zwierciadle i mieszanie wątków realnych z nierzeczywistymi. Problem polega tylko na tym, że tak w kinie, jak i w grach trzeba umieć te wszystkie elementy umiejętnie ze sobą połączyć. Ja tymczasem mam wrażenie, że autorzy trochę „popłynęli” i sami pogubili się w wątkach, które próbowali ze sobą połączyć. Historia Jacka jest mało spójna. To taki bardziej kolaż oderwanych od siebie sytuacji niż fabuła. Nie czyniłabym z tego zarzutu, gdyby nie to, że obiecano mi pełnoprawną historię, a nie luźno ze sobą powiązane epizody, dla których główny wątek fabularny jest tylko pretekstem.

Zatem jest więc dokładnie tak jak pisałam we wstępie. Mam ogromy problem z oceną tej gry. Z jednej strony mamy bowiem świetną muzykę, charakterystyczną grafikę i kilka naprawdę interesujących pomysłów. Z drugiej zaś brak konsekwencji w prowadzeniu historii, zagadki, które nie stanowią większego wyzwania i bohatera, który nie był mnie w stanie zainteresować swoimi losami. Mogłabym też dodać do tej listy błąd obecny w grze tuż po jej udostępnieniu, ale ponieważ został on już poprawiony nie zaważył na ocenie.

Czy zatem warto sięgnąć po tę produkcję? Z czystej ciekawości, z potrzeby wspierania rodzimych twórców, z chęci wyrobienia sobie własnej opinii - można. Gdyby jednak ktoś zapytał mnie czy zamierzam odwiedzić Jacka w jego barze ponownie, odpowiedź brzmiałaby... Nie. Byłam, widziałam, skosztowałam serwowanych tam trunków i oddychałam tamtejszą atmosferą. Uścisnęłam dłoń Jackowi by na koniec dojść do wniosku, że jednak każde z nas powinno pójść w swoją stronę.

6 PLUSY:
za darmo + klimatyczna muzyka + humor + nietuzinkowa grafika
MINUSY:
momentami zbyt duży poziom abstrakcji - za krótka - niski poziom trudności - rozczarowujące zakończenie - kiepsko skonstruowana fabuła - chwilami wieje nudą

Autorka: Evillady

   

Komentarze


1398 #1 Igor Hardy
dnia 14.12.2010 00:22
Ciekawa, krytyczna recenzja. Chociaż oczywiście żałuję, że się nudziłaś i gra nie wywarła na Tobie trochę większego wrażenia. Chętnie przeczytałbym też Twoje pierwotne oczekiwania względem fabuły.

Ogólnie rzecz biorąc, Snakes of Avalon miał być po prostu konfrontacją zapuszczonego pijaczyny z niedzielnymi zabójcami w halucynogennych oparach alkoholu i wewnątrz 4 ścian obskurnego baru. To wszystko - ani mniej, ani więcej (pare dodatkwych motywów pomijam tutaj, aby nie spoilerować). Od początku gra miała być krótka i intensywna - na jedno posiedzenie właśnie.

Z kolei poziom trudności zagadek został dostosowany do oczekiwań większości graczy. Muszę powiedzieć, że i tak mnóstwo osób skarżyło mi się, że momentami zagadki są za trudne.
10 #2 Elum
dnia 14.12.2010 11:50
Abstrahując od tego, czy warto po Snakes of Avalon sięgać, czy nie...

O co właściwie chodziło Evillady? Trochę się pogubiłem. Po pierwsze, wytykanie przygodówce darmowej/freeware, że jest "za krótka", to trochę jak wypominanie filmowi krótkometrażowemu, że nie jest dziesięciogodzinnym "Władcą Piescieni". Inaczej mówiąc, długość przygodówki darmowej/freeware nie powinna mieć wpływu na jej ocenę końcową.

Wystawianie oceny końcowej, według zasad przyjętych dla gier komercyjnych, jest zresztą mocno ryzykowne, moim zdaniem. Nie chodzi o to, że przygodówki darmowe są słabsze i trzeba je traktować ulgowo. One są po prostu zupełnie inne (różnica trochę jak między teledyskiem, a spotem reklamowym). Taka na przykład Automation (link poniżej) jest nie tylko nieprzyzwoicie krótka (kończy się w kilkanaście minut), ale nie ma nawet ekranu tytułowego. Gra wygląda po prostu jak wycinek większej, komercyjnej przygodówki. Pytanie - czy rozsądny recenzent powinien obniżyć jej ocenę końcową pisząc w minusach "nieprzyzwoicie krótka" i "brak ekranu tytułowego"?

http://www.bigbluecup.com/games.php?action=detail&id=694
729 #3 Evillady
dnia 15.12.2010 04:00
Ooooj Igooor. Jeju, ale mnie zmartwiłeś teraz. Sad Co to znaczy dostosowane do oczekiwań większości graczy? Większość graczy to niedzielni gracze, którzy lubią, żeby było łatwo i szybko. Jeśli to był Wasz target, to trzeba było tak od razu. Wówczas pewnie nie nastawiałabym się na nic, a tak...

Co do fabuły to.. no właśnie. Miało być. Wink2 A wyszło, jak wyszło. Wink2 Spoko, spoko. Ta gra ma swoje momenty więc ja jak najbardziej liczę na nowe kontynuacje/nowe projekty, etc. Potencjał zdecydowanie jest, z resztą pisałam o tym.

Elum, a to bardzo trudne pytanie, co poeta miał na myśli? Wink2 Chociaż myślę, że tutaj Samorost powinien być odpowiedzią na wszystkie Twoje pytania. Wink2
1398 #4 Igor Hardy
dnia 15.12.2010 19:30
"Oczekiwania większości graczy" nie dotyczą graczy niedzielnych, ale większość graczy z tej garstki, w przypadku której była realna szansa, że sięgnie po groteskową, darmową przygodówkę nieznanych twórców. Do tej garstki graczy ja sam należę i wiem coś o pokusie porzucenia amatorskiej gry po utknięciu na wstępnym etapie w związku z brakiem zaufania wobec obcych mi autorów. Równie łatwo jest po prostu zapomnieć o ukończeniu gry, na którą nie wydało się żadnych pieniędzy i którą nikt się nie ekscytuje dookoła - w nowych tytułach można przebierać jak w rękawiczkach.

Ten i poprzedni komentarz zamieszczam w ramach klaryfikacji, co do intencji twórców (czyli w 50% moich) - szczególnie, że przystępność zagadek i zwięzłość całości to były nasze ambicje, a nie wynik lenistwa. Gra wyszła dokładnie taka jak chcieliśmy, nie ma w niej elementów przypadkowych lub takich które chcielibyśmy poprawić. Wszelkie zarzuty można więc odnosić bezpośrednio do naszych oryginalnych koncepcji - problemów z ich realizacją nie doświadczylismy.
1170 #5 TexMurphy
dnia 16.12.2010 13:41
Dobrze byłoby przenieść dyskusję stąd na forum, bo temat jest jest bardzo ciekawy i znacznie szerszy niż jedna gra, tym bardziej, ze mam ochotę na coś dość rzadkiego w moim przypadku - polemikę z Elumem Grin
Nawiasem mówiąc - w ogóle nie są najszczęśliwsze te komentarze bezpośrednio pod danym tekstem, recenzją. Jeśli ktoś np. zagra w jakiś tytuł długo po premierze (ja tak robię zazwyczaj) i napisze swoje uwagi, to bardzo mało kto to przeczyta, bo po pewnym czasie do takich komentarzy, które dotyczą starszych materiałów, prawie nikt nie zagląda. Ale nie ukrywam, że nie mam pomysłu, jak to rozwiązać. To jednak tylko tak na marginesie...
1398 #6 Igor Hardy
dnia 12.01.2011 16:58
Gra "za krótka", a jednocześnie okazała się za długa, aby konkurować w kategorii gier krótkich na AGS Awards 2010. Sad

Pozostaje mi teraz liczyć na nominacje w pozostałych.
729 #7 Evillady
dnia 12.01.2011 20:53
Tex nie jesteś odosobniony. Wink2 Specyfika tej strony polega m.in. na tym, że z jakiegoś dziwnego powodu dyskusje toczą się tu w komentarzach zamiast na forum. I póki co też zastanawiamy się dlaczego. Wink2

Igor no uszy do góry! Nie dogodzisz wszystkim przecież. Nie w tym roku, to w następnym, nie z tym projektem, to z kolejnym. Just don't give up, kciuki cały czas trzymamy. :)
1170 #8 TexMurphy
dnia 26.01.2011 13:23
O, właśnie przeczytałem Twój komentarz Evillady. Dokładnie po dwóch tygodniach. A na stronę zaglądam w zasadzie codziennie...
729 #9 Evillady
dnia 26.01.2011 20:08
No worries, lepiej późno niż wcale. Wink2
1398 #10 Igor Hardy
dnia 06.02.2011 18:26
Dzieki za trzymanie kciuków. Evillady!

Rzeczywiście niepotrzebnie się martwiłem, bo Snakesy zostały nominowane w 9 kategoriach, w tym na najlepszą fabułę i na grę roku.

http://ags-ssh.blogspot.com/2011/02/ags-nominations.html

A jeszcze niedawno obawiałem się, że gra zostanie kompletnie zapomniana jak tylko przestanie być "nowością".
729 #11 Evillady
dnia 06.02.2011 21:52
No widzisz! To teraz trzymam kciuki, żeby te nominacje przerodziły się w wygraną. :)
   

Dodaj komentarz


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
   

Oceny


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?