Ostatnio nastała moda na powierzanie kontynuacji innym studiom. Microids zlecił zrobienie Still Life 2 zupełnie nieznanemu developerowi i wyszło jak wyszło. Więcej szczęścia mieliśmy z Małpią Wyspą, choć tam ciężko mówić o zleceniu. Raczej o wykupieniu praw. Podobne zagranie zastosowano z Black Mirror. Ktoś pamięta tę jedną z oryginalniejszych przygodówek z 2005 roku (na świecie wydane w 2003)? Tak? To dobrze… bo koszmar klanu Gordonów powraca.
Powyższy wstęp miał na celu odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie. Czy sequele mogą być lepsze od pierwowzorów? Mogą! Przykład Black Mirror 2 pokazuje, że czasami zmiana studia to dobra decyzja. Dla Black Mirror chyba najlepsza. Bo tak, nie będę was już trzymał w niepewności. Dwójka to piekielnie dobra gra. Jedna z najlepszych pozycji z okultyzmem w tle i tajemnicą, jaka wpadła w moje łapki. I uwierzcie mi: warto zagłębić się w historię angielskiego zamku.
Samuelu, gdzie jesteś?
Akcja gry, po krótkim i enigmatycznym Intrze, przenosi nas 12 lat później od znanych nam wydarzeń z jedynki. Co ciekawsze, nie znajdziemy się w Anglii. Miejscem naszych działań, przynajmniej przez mniej więcej pierwszą połowę gry, będzie miasteczko w stanie Maine (odwołania do Kinga jak najbardziej na miejscu). Głównym bohaterem jest Darren. Student, którego losami będzie nam dane kierować. Pracuje on w salonie fotograficznym, z gburowatym i chamskim szefem. Wszystko się jednak zmienia, gdy poznaje Angelinę. Wydaje się jednak, że ktoś ją śledzi. A co zrobi zauroczony chłopak, jak nie to, że będzie chciał rozwiązać tajemnicę? Ano właśnie. Tak, wplącze się w intrygę, która potem okaże się powiązana z historią rodu Gordonów, a więc i z tytułowym zamkiem. Fabuła rozkręca się powoli. W tym tkwi jej urok. Nie mamy gonienia na oślep, niczym w Runaway, nie mamy niepowiązanych, nielogicznych sytuacji jak w Art of Murder. W Black Mirror 2 wszystko dzieje się powoli. Na samym początku przez dobre pół godziny będziemy wykonywać proste polecenia szefa, niczym w prawdziwym życiu. Przygoda, ta właściwa, rozpocznie się później. Ale wszystko w swoim czasie. I to jest właśnie najmocniejsza część produkcji. Pomimo że fabuła po pewnym czasie gubi polot, a pod koniec wręcz osiada na schematach rodem z tanich horrorów, historia jest najmocniejszym punktem. Ma coś, co nie pozwala oderwać się od monitora i każe poznawać dalsze losy bohatera. A jest co poznawać, bo Black Mirror 2 to jedna z dłuższych produkcji ostatnich lat. 15 godzin gry gwarantowane!
Spuścizna jedynki…
Black Mirror jest klasyczną przygodówką click’n’point. Nie ma co się dziwić, prawa do tytułu wykupiło DTP entertainment, znane z produkcji Simona. Developerem zaś jest Cranberry Production, które odpowiednio wczuło się w mroczny klimat poprzednika. Mechanizm, sama rozgrywka pozostała ta sama. Nadal jest to klasyczne 2.5D, w którym trójwymiarowe postaci poruszają się po statycznych lokacjach. Niewątpliwie jednak mamy spory skok jakościowy w porównaniu do jedynki. Wiem, pierwsza część została wydana w 2003 roku, ale nie oszukujmy się. Już wtedy była brzydka, jak na swoje czasy. Kto pamięta wydaną wcześniej Najdłuższą Podróż, będzie wiedział co mam na myśli. Black Mirror było najzwyczajniej w świecie graficznie słabe. Miało świetną muzykę, klimat, trochę słabe głosy, ale za to intrygującą fabułę. Dwójka ma wszystko to i jeszcze więcej. Grafika jest ładna. Lokacje zaprojektowane z polotem, ciekawie. Postaci są wymodelowane w przyjemny dla oka sposób. Trochę martwią cut-scenki, które są już o wiele brzydsze, ale to chyba przypadłość dzisiejszych czasów. Rodzime City Interatice w Art of Murder także nie mogło sobie z tym poradzić. Animacja postaci bardzo przypadła mi do gustu. Gorzej z poruszaniem, ale sama gestykulacja, czy podnoszenie przedmiotów, przenoszenie ich – bez zarzutów. Bardzo ładnie to wygląda. Zachwyciła mnie natomiast muzyka. Nowe motywy są wyraźnie inspirowane muzyką z jedynki i za to chwała twórcom. Nie zżynają, ale oddają należny hołd, wprowadzając pewnego rodzaju ciągłość. Doskonały pomysł! Jeżeli zaś chodzi o głosy. Jest lepiej niż było, ale dalej nie idealnie.
Zapadnie, pułapki, dziury…
Od początku możemy sobie ustawić w grze kilka przydatnych rzeczy. Przede wszystkim możemy sprawić, żeby kursor był taki sam jak w jedynce. Nie żeby było to coś ważnego, ale ot taki miły dodatek, dodający smaczku i klimatu. Dodatkowo ważne, czy wybierzemy poziom trudności normalny, czy łatwy. W łatwym znajdą się podpowiedzi, możemy też ominąć niektóre trudniejsze zagadki. W normalnym nie mamy takiej możliwości, chociaż twórcy umożliwiają nam w opcjach zaznaczenie systemu podpowiedzi i wtedy pomimo normalnego poziomu trudności i tak będziemy mogli sobie dopomagać. Ale właściwie nie ma takiej potrzeby, gdyż sama gra nie należy do najtrudniejszych. Zagadki są logiczne, łączenie przedmiotów i używanie ich ma sens. Ponadto klawiszem spacji podświetlamy sobie wszystkie potrzebne przedmioty. Zarówno te, których możemy użyć, jak i te, które możemy obejrzeć. Niestety nie ma podziału na przedmioty do użycia, a do obserwacji, co trochę utrudnia zadanie. Oddano natomiast fantastyczny naturalny system podpowiedzi, czyli nasz dziennik. Zapisywane w nim są zadania, które musimy wykonać, w formie zabawnych opisów zbuntowanego studenta. Całość jest bardzo klimatyczne, pozwala wczuć się w rolę młodego chłopaka, a jednocześnie ułatwia zadanie, bo pokazuje, co aktualnie mamy wykonać, żeby ruszyć naprzód. Najczęściej jest to więcej niż jedna czynność, więc mamy prawo wyboru.
Rysa na szkle…
Omawiając Black Mirror 2 na razie wypowiadam się w samych superlatywach, może poza słabszymi przerywnikami filmowymi. Nic w tym jednak dziwnego, bo Black Mirror 2 to jedna z lepszych przygodówek ostatnich lat. Do tego na wskroś klasyczna, a nigdy nie ukrywałem, że takie pozycje wśród przygodówek cieszą się u mnie szczególnymi względami. Jest jednak parę minusów, które sprawiają, że drugiej części Czarnego Lustra trochę brakuje do pozycji idealnej. Przede wszystkim kulejąca animacja, no i te rozwiązania fabularne. Na koniec też twórcy chyba zapomnieli o swoich postanowieniach, które brzmiały: nie spieszmy się. Ostatnie 20 minut gry to pędzenie na złamanie karku, żeby tylko dać outro, które mówiąc szczerze, jest słabe. Nie wyjaśnia nic, zadaje więcej pytań, do tego jest przewidywalne i schematyczne. Spodziewałem się podobnego zagrania ze strony twórców, dlatego ucieszyła mnie wiadomość, że powstaje trzecia część. Nie, nie uświadczymy napisu „to be continued”, nie martwcie się. Chodzi mi raczej o same rozwiązania fabularne na samym końcu. Przypomina mi to części Art of Murder, gdzie również zakończenia były mocno chaotyczne i szybkie, czasami aż nadto. Nie psuje to jednak frajdy z przygody. Pamiętajmy, że trwa ona 15 godzin. Ostatnie pół godziny nie jest w stanie zatrzeć wspaniałego wrażenia jakie robi produkcja Niemców.
Porozmawiamy po polsku?
Na koniec wypadałoby wspomnieć co nieco o polskim wydawcy. Black Mirror 2 zostało przygarnięte przez City Interactive i nie dziwię się. Rzeszowska firma dobrze czuje się w mroczniejszych klimatach, pełnych zagadek i niewiadomych. Jeżeli chodzi o spolszczenie, to mamy oczywiście do czynienia z wersją kinową. Napisy przygotowane są porządnie, czcionka jest odpowiednio widoczna, wszystko jest prawie idealnie. Prawie, bo jednak zdarzają się błędy. To dziwne, bo tłumacze nawet dobrze przetłumaczyli styl wypowiedzi młodego chłopaka. Gorzej, że zdarzają się wpadki pokroju „ale strzeliłem cegłę”, zamiast „gafę”. Ja wiem, że po angielsku zabrzmi to inaczej, ale proszę… czasy dosłownych tłumaczeń powinniśmy mieć już dawno za sobą. Nie zmienia to jednak faktu, że tłumaczenie jest bardzo dobre i nie mam większych zastrzeżeń. Te jednak mam do samej daty wydania gry. Nie zapominajmy, że Black Mirror 2 zostało pierwotnie wydane we wrześniu 2009 roku. U nas trafia ponad rok po premierze! Ciężko więc mówić, że mamy do czynienia z grą nową. Na szczęście BM2 nie starzeje się szybko i pomimo roku opóźnienia nadal jest niezwykle atrakcyjne.
Samuelu… Przybędziesz?
Czasami zdarza się, że zaczynasz grać w jakąś grę i już po pięciu minutach wiesz jak ją ocenić. Masz w głowie ocenę i pomimo przejścia gry, przeanalizowania wszystkich za i przeciw, nadal obstawiasz przy pierwotnych założeniach. Black Mirror 2 jest dla mnie taką produkcją. Po godzinie grania wiedziałem jak ocenię tę produkcję i powiem szczerze, moje założenia okazały się słuszne. Gra pomimo kilku wad jest naprawdę fantastyczną propozycją. Może nie genialną, ale bardzo solidną z nietuzinkowym scenariuszem. Przede wszystkim zaś jest godnym następną mrocznej jedynki. Dla fanów zarówno Lovecrafta, jak i każdego amatora dobrych przygodówek, jest to pozycja obowiązkowa!
8 | PLUSY: fabuła + klimat + czas gry! + lokacje + animacje postaci + muzyka |
MINUSY: schematyczne zakończenie - niektóre animacje postaci - przerywniki filmowe |
Autor: mertruve
dnia 10.11.2010 14:37
dnia 10.11.2010 18:44
dnia 13.02.2011 20:31