Mata Hari - recenzja

Dodane przez Madzius888 dnia 11.07.2010 01:04

Łatwo dać ponieść się emocjom, kiedy dtp AG/Anaconda ogłasza, że wydaje kolejną przygodówkę, współtworzoną przez weteranów z LucasArts - Hala Barwooda i Noah Falsteina, a jej bohaterką będzie fascynująca femme fatale. Jaka jest postać przedstawiona w grze?

Kim była?

Recenzja takiej gry wymaga notki biograficznej o głównej postaci, więc proszę bardzo. Mata Hari to właściwie Margaretha Geertruida McLeod z domu Zelle, Holenderka. Młodo wyszła za mąż za starszego od siebie o dwadzieścia lat oficera marynarki i razem z mężem wyjechała do Indonezji. Urodziła dwójkę dzieci, z których jedno wkrótce zmarło. Po powrocie do Holandii Margaretha rozwiodła się, córkę zostawiając z ojcem, i wyjechała szukać szczęścia do Paryża. W końcu została egzotyczną tancerką i kurtyzaną, przyjmując pseudonim Mata Hari (w języku malajskim oznacza on: Oko dnia, czyli słońce), a przy okazji swoje atuty wykorzystywała, by wyciągać z kochanków cenne informacje. Miała działać jako podwójny agent na usługach Francji i Niemiec. Aresztowana i oskarżona o działalność szpiegowską na rzecz Niemiec i przyczynienie się do śmierci tysięcy żołnierzy na frontach I wojny światowej, została skazana na karę śmierci i stracona przez francuski pluton egzekucyjny w 1917 roku. Historycy uważają, że Mata Hari stała się kozłem ofiarnym, na którego zrzucono winę za klęski aliantów na frontach. Nie było mocnych dowodów na jej współpracę z Niemcami, a nawet jeśli dla nich pracowała, jej rola została wyolbrzymiona.

Kim jest?

O naszej Macie w samej grze dowiadujemy się niewiele - w czasie pewnego dialogu wpomina, że była w Indonezji oraz że jest rozwiedziona, ale to wszystko. Co jednak najbardziej nas interesuje, to działalność szpiegowska artystki.

Niech żyje bal!

Co nieco o grze

Gra składa się z czterech bardzo ściśle ze sobą powiązanych rozdziałów. Każdy z nich to jedna misja wywiadu francuskiego, która w końcu wiąże się z misją dla szpiegów niemieckich, a i często z przysługami dla paryskiej policji. Dopiero osiągnięcie wszystkich celów pozwoli na ukończenie konkretnego rodziału, ale sama kolejność działań jest zupełnie dowolna. Pojawiają się dodatki: parę dokumentów, których zebranie wcale nie jest obowiązkowe, ale wiąże się z całkoształtem działalności, jak np. cenna informacja dotycząca działań wojennych. Brzmi zajmująco, ale tak naprawdę, to każdy z rodziałów zabiera nie więcej niż dwie godziny, wliczając przerwę na kawę. Dlaczego? Dowiecie się za chwilę. W sprawie skazania prawdziwej Maty pojawiło się niewiele realnych dowodów, niewiele też wiemy o wykonywanych przez nią misjach. Producenci gry popuścili więc wodze fantazji i postanowili napisać całkiem nową historię luźno powiązaną z tą prawdziwą: musimy zdobyć pieczęć ważnego potentata, plany broni, formuły chemiczne i zająć się wieloma innymi sprawami, związanymi z I Wojną Światową.

Jak właściwie zakwalifikować?

Podobnie jak fabułę, tak i lekko potraktowano również zagadki – niestety. Obawiam się, że nazwanie tej gry point'n'clickiem jest posunięciem sporo na wyrost. Tak, poruszamy się jedynie za pomocą rozważnych ruchów myszki, natomiast poziom łamigłówek... to porażka. Właściwie nasze działanie ogranicza się do zauważenia i zbierania "kostek". Tymi kostkami są zarówno elementy rozmowy, jak i przedmioty. Te drugie po prostu porozkładane w różnych zakątkach lokacji przedmioty, które zbieramy i pojawiają się one w inwentarzu. Następnie możemy je w dobrze znany sposób po prostu przeciągnąć na inną osobę lub rzecz, tworząc banalne połączenia. Linie dialogowe otrzymujemy jako wskazówki od jednej z osób, by użyć kwestii na innych. Np. na początkowym balu spotykamy przemiłą starszą panią, która radzi nam, by zakręcić się na przyjęciu i poznać parę osób przez prowadzenie z nimi gadek-szmatek. Wtedy przez ekran przelatują nam cztery tematy ploteczek: miasto, moda, celebryci i pogoda. Teraz, kiedy zaczepiamy innych gości, to z każdym z nich możemy sobie pogawędzić. Jako opcje dialogowe występują też tzw. "Inspiracje": kiedy Mata wchodzi do teatru i prosi impresario o zorganizowanie występu, do opcji dialogowych dołącza takie właśnie różowe pudełko: "Inspiracja". Kiedy w mieście zauważymy kogoś, kto ciekawie się porusza, to natchnienie przepełnia artystyczną duszę Margarethy i kiedy wraca ona do Gabriela, to opcja ta staje się aktywna i możemy zacząć tańczyć: naszą przeprawę ze zręcznościówką, o której więcej za chwilę. Tak, mi też nasuwa się skojarzenie z innym gatunkiem: hidden objects. Także i w tego typu grach, spotykamy bowiem minigierki, a tych jest tu zatrzęsienie.

So you think you can dance?

Kiedy kupujemy bilet do pierwszego miasta, to nie zaskakuje nas widok ślicznego dworca, lecz mapa kolejowa przedwojennej Europy: Mata musi się przemieszczać tak, aby kolejne kroki prowadziły ją do celu i żeby nie wpaść w pułapki zastawione przez obcych szpiegów. Przykład możecie zobaczyć na screenie z boku. Nie ominą nas też zręcznościówki: taniec Margarethy to łapanie nutek w czterech określonych punktach. Na początku jest łatwo, ale z czasem nie byłam w stanie sobie poradzić nawet pomimo wczytywania wcześniejszych zapisów. Używałam pannicbuttona, który to włączyłam jeszcze przed rozpoczęciem nowej gry, znając nowomodne zachowania twórców.

A tak potrafisz?!

Trzecie i ostatnio dodatki, to układanki: parę rurek lub przewodów, które należy połączyć tak, by przepływająca przez nie substancja dotarła do odpowiednich punktów. Pominięcie czegoś za pomocą pannicbuttona spowoduje w przypadku tańców to, że nie zobaczymy, jak Mata tańczy oraz nie otrzymamy pieniędzy, a w przypadku każdej innej gierki: po prostu nie otrzymamy punktów. Pod koniec sumują się one i umieszczane są na końcu pamiętnika... niewiele. Tylko układanki są klasyczne i całkiem przyjemne. Pląsy szybko stają się za trudne, a przeprawy kolejowe najzwyczajniej w świecie się nudzą. Zdecydowanie część zagadkowa nie jest najmocniejszą stroną gry. A co nią jest?

Dlaczego się zainteresowaliśmy?

Najmocniejszą stroną gry jest grafika. To chyba właśnie screeny były tym elementem, który zachwycił fanów i zachęcił do oczekiwania na grę. Klasyczne dopracowane 2D i do tego animowane tła - bardzo to lubimy. :) Najpierw znajdujemy się na tonącym w czerwieniach balu, by następnego dnia wylądować w centrum Paryża, gdzie przygrywa nam kataryniarz, fontanna tryska wodą, a po niebie suną chmurki. Jest naprawdę przepięknie!

Paryż

Mata Hari, Hari Mata

Nie można nic zarzucić oprawie muzycznej. Każda lokacja ma swój charakterystyczny podkład, a w przypadku minigierek tanecznych pojawia się bardzo przyjemny motyw orientalny, który okrasza pląsanie. Niestety, nie tak cukierkowo wygląda już główna postać. No, może i pięknie, ale nienaturalnie, a już na pewno: niekoniecznie jak prawdziwa Mata. Wielki tyłek, spory biust i umięśniony brzuszek, którego wcale nie posiadała Margaretha. Rubensowskie kształty może i nie są już modne, ale mamy sporo zdjęć, które pokazują, jak naprawdę wyglądała artystka. Warto też jeszcze dodać coś o samym zachowaniu postaci. Krótko: podoba mi się, bo właśnie tak ją sobie wyobrażałam. Młoda, zadziorna i pewna siebie kobieta. Kroczy dumnym krokiem, a kiedy na trochę się zatrzymujemy: zalotnie kręci bioderkami. :) Właściwie tylko w paru momentach takie zachowanie nie pasuje.

Właśnie zepsułam Ci eksperyment, Mario, ale niestety nie mogę się kajać, bo programiści przewidzieli dla mnie tylko ponętne bujanie biodrami.

Mojej uwadze nie uszło też to, że w każdej misji tancerce przypasowano inną kreację. Fajnie zanimowano jej "codzienne zachowanie", a także tańce: mimo tego, że minigierka zakłada właściwie wyłapywanie nutek, to po drodze Mata wykonuje taniec – inny dla każdej "inspiracji". Oczywiście: skupianie się na zręcznościówce powoduje, że nie popatrzymy na przepiękne wygibasy, ale nie można mieć wszystkiego. Występy sceniczne to nie striptiz, z którego słynęła Margaretha (mistyczny taniec budujący napięcie, połączony ze zrzucaniem ciuszków), ale całkiem zwyczajne tany. Jednak nie jest tak grzecznie: z każdym kolejnym występem, strój składa się z fragmentu pareo (chusty spowijającej szerokie biodra artystki) mniej, aż do całkowitego zera – samej biżuterii. Natychmiast chować ten wywalony jęzor! :)

Zatem HO czy P'n'C?

Dobrze, że postanowiono jednak, by nie korzystać z konwencji gry hidden objects: lokacje straciłyby na wartości, gdyby kompletnie pozbawiono je życia: widoku poruszających się ludzi czy animowanych elementów tła, kiedy to grafika jest właściwie jedynym wartym uwagi elementem. Szkoda tylko, że do łamigłówek nie przyłożono się już tak rzetelnie.

Szklanka wody zamiast!

Erotyczne zabarwienie gry zdecydowanie zawyża minimalny wiek gracza (który wg PEGI to tylko 12). Gdyby Margaretha wpadała do męskich przyjaciół na karpatkę z kremem i wtedy wykradała dane, to prostota zagadek i piękne lokacje przypadłyby do gustu młodszym graczom, których rodzice skłonni byliby pozwolić się im z tym tytułem zmierzyć. Na pewno spodoba się tym nastolatkom, którzy o zgodę zapytać zapomną ;) Dla trochę już starszego maniaka odczucia będą inne. Recenzowany tytuł żeruje na sławie głównej bohaterki, ale Mata Hari jest najzwyczajniej w świecie za łatwa i... nużąca, kiedy odkryjemy już wszystkie przepiękne lokacje.

5 PLUSY:
grafika + przepiękna Mata
MINUSY:
zagadki - nudne minigierki-podróże - trudne zręcznościówki-tańce

autorka: Madzius888

   

Komentarze


729 #1 Evillady
dnia 11.07.2010 20:05
Zdaje się, że Madzius będzie mogła dodać tę grę do swojej listy rozczarowań. Wink2
1398 #2 Igor Hardy
dnia 12.07.2010 18:04
Zacząłem ostatnio pogrywać i na razie mi się podoba, ale nie doszedłem jeszcze za daleko. Jedyny problem to za duża ilość klikania tymi żetonami - przynajmniej podczas rozmów mogłoby to być uproszczone.
660 #3 Madzius888
dnia 12.07.2010 21:11
.. I tak będzie do końca. Jedna wielka klikanina (;
   

Dodaj komentarz


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
   

Oceny


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?